Pastor Terry Jones, który chce w sobotę spalić publicznie około 200 egzemplarzy Koranu, dał do zrozumienia, że może przemyśleć swoje plany, jeśli skontaktują się z nim władze amerykańskie.
"Oczywiście skłoniłoby to nas do zastanowienia. To zresztą teraz robimy. Nie sądzę, że moglibyśmy zignorować taki apel" - powiedział w opublikowanym w czwartek wywiadzie przywódca liczącego ok. 50 wiernych Kościoła ewangelikalnego Dove World Outreach Center w Gainesville na Florydzie.
Pastor dodał w wywiadzie dla dziennika "USA Today", że jak dotąd nie skontaktował się z nim ani Biały Dom, ani Departamentu Stanu, ani Pentagon.
Drugi pod względem hierarchii pastor Kościoła Wayne Sapp powiedział ze swej strony, że wspólnota "wciąż się modli", i nie wykluczył rezygnacji z planów spalenia Koranu.
Pastor Terry Jones chce spalić Koran, by "uczcić" rocznicę zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 r.
Prezydent USA Barack Obama potępił w czwartek te plany, nazywając je "bonanzą rekrutacyjną" dla Al-Kaidy. Ostrzegł, że mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu żołnierzy amerykańskich oraz doprowadzić do aktów przemocy w Afganistanie i Pakistanie.
Dzień wcześniej oburzenie planami pastora Jonesa wyraził rzecznik Departamentu Stanu Philip Crowley. "To jest prowokacja, która pokazuje brak szacunku wobec innej religii" - powiedział.
Na terenach objętych konfliktami respektowane być powinno prawo humanitarne.
Organizatorzy zapowiadają, że będzie barwny, taneczny i pełen radości. Koniecznie posłuchaj!
Twierdzi, że byłby tam narażony na nadużycia i brak opieki zdrowotnej.
Przypada ona 13 dni po Wigilii u katolików, czyli 6 stycznia w kalendarzu gregoriańskim.
Sąd nakazał zbadanie możliwości popełnienia zbrodni wojennych przez żołnierza z Izraela.