Po zniesieniu ograniczeń w korzystaniu z usług i handlu, Polacy ruszą przede wszystkim do salonów fryzjerskich i kosmetycznych - wynika z sondażu "Na co czekamy po pandemii". Zrobią też zakupy w sklepach odzieżowych i załatwią zaległe sprawy w urzędach.
Jak wskazali autorzy sondażu IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów, obecnie największym wyzwaniem są zamknięte salony fryzjerskie i kosmetyczne. Wskazało tak 58,4 proc. badanych, niezależnie od wieku, płci i miejsca zamieszkania. Według danych KRD branża beauty jeszcze przed pandemią zmagała się z zaległościami wobec kontrahentów, które wynosiły na koniec marca 38 mln zł; w ciągu trzech następnych tygodni wzrosły one do 41,4 mln zł.
Dla 56,7 proc. Polaków poważnym utrudnieniem są ograniczenia w dostępnie do urzędów, a 51,7 proc. osób doskwiera to, że nie mogą wyjechać na wypoczynek w kraju i za granicą. Jak zaznaczył w rozmowie z PAP prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki, dla branży turystycznej wprowadzenie kwarantanny i zamknięcie granic to wprawdzie poważny problem, jednak wysoka pozycja tego sektora w sondażu to dla niego dobry prognostyk.
Na czwartym miejscu wśród utrudnień, na które wskazali Polacy, są zamknięte sklepy odzieżowe i obuwnicze. Deklaruje tak 45,4 proc. badanych. Jako uciążliwość w większym stopniu wskazują na to kobiety i osoby młode. 41,2 proc. rodaków nie może natomiast żyć bez restauracji i kawiarni, a 29 proc. bez pubów i ogródków piwnych. W tej grupie widać zdecydowaną przewagę mężczyzn oraz osób do 34. roku życia.
Z danych zebranych przez stowarzyszenie "Przyszłość dla gastronomii", na które powołuje się KRD wynika, że ponad połowa restauratorów musiała zamknąć lokale lub zawiesić działalność. Natomiast 45 proc. członków stowarzyszenia przerzuciło się całkowicie na dostawę jedzenia na wynos. Według danych KRD rynek hotelarstwa, gastronomii i cateringu zmagał się z trudnościami jeszcze przed pandemią - w marcu zaległości branż HoReCa wyniosły 221,9 mln zł, a obecnie urosły do prawie 239 mln zł.
Rodacy tęsknią też za galeriami handlowymi (40,4 proc. wskazań). 39,6 proc. badanych przyznało, że znacznym problemem jest dla nich brak dostępu do gabinetów fizjoterapii. Na kolejnych miejscach znalazły się ograniczenia w pracy marketów budowlanych (36,7 proc.), które są nieczynne w weekendy, jak również zamknięte sklepy RTV (33 proc.) i salony meblowe (28,3 proc.).
Jest też grupa osób, które "z niecierpliwością czekają" na otwarcie bibliotek (32,7 proc.), kin (32,6 proc.), księgarni (26,2 proc.) oraz teatrów i galerii sztuki (25,2 proc.). Na końcu listy znalazły się siłownie i kluby fitness - ich otwarcie jest ważne dla co piątej osoby.
Od 20 kwietnia zaczęło się stopniowe odmrażanie gospodarki. W pierwszym etapie zwiększono liczbę osób, które jednocześnie mogą robić zakupy w sklepach. W drugim - planowane jest otwarcie sklepów budowlanych w weekendy oraz hoteli i innych miejsc noclegowych z ograniczeniami. W tym czasie otwarte prawdopodobnie zostaną też niektóre instytucje kultury, jak biblioteki, muzea i galerie sztuki. Wszystko z zachowaniem obostrzeń sanitarnych. Trzeci etap to otwarcie zakładów fryzjerskich i salonów kosmetycznych oraz umożliwienie lokalom gastronomicznym działalności stacjonarnej z ograniczeniami. Możliwa będzie też organizacja wydarzeń sportowych do 50 osób na otwartej przestrzeni i bez udziału publiczności oraz opieki nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach i klasach szkolnych 1-3 (po ustalaniu maksymalnej liczba dzieci w sali).
KRD zapytał też Polaków, z jakich usług i oferty jakich sklepów planują skorzystać w pierwszej kolejności po zniesieniu ograniczeń. Na pierwszym miejscu znaleźli się fryzjerzy i kosmetyczki (44,3 proc. wskazań). Na drugim ex aequo znalazły się sklepy odzieżowe i obuwnicze oraz urzędy (po 22,1 proc.), a trzecim - turystyka (21,9 proc.). Dalsze miejsca przypadły: galeriom handlowych (16,9 proc.), restauracjom i kawiarniom (15 proc.), marketom budowlanym (11,8 proc.).
Z kolei 11,5 proc. Polaków wybierze się po pandemii do bibliotek (11,5 proc.) i kin (11,1 proc.). To więcej niż chętnych do odwiedzenia pubów (7,8 proc.), sklepów RTV (5,2 proc.) i salonów meblowych (2,5 proc.). "Takie deklaracje Polaków dają nadzieję na odrodzenie się tym branżom, które najbardziej ucierpiały w efekcie koronawirusa i przymusowej kwarantanny" - podsumował Łącki.
Sondaż przeprowadzono na reprezentatywnej grupie 515 Polaków 24-27 kwietnia 2020 r.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.