W Ziemi Świętej trwają prace nad reorganizacją ruchu pielgrzymkowego i turystycznego.
„Zamiast nieprzebranych tłumów przybywać będą małe grupy. Musimy też na nowo przemyśleć dobre wykorzystanie miejsca w bazylikach i sanktuariach” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Sergio Galdi D’Aragona z franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej.
Pandemia zatrzymała ruch pielgrzymkowy w czasie, gdy po latach stagnacji wywołanej napięciem w tym regionie świata zaczął się on odradzać. W ubiegłym roku do Ziemi Świętej przybyło ponad 4 mln osób zainteresowanych turystyką religijną, z czego 630 tys. stanowili katoliccy pątnicy. Wśród pielgrzymów z Europy najliczniejsze grupy stanowili Włosi i Polacy. Obecnie pandemia wszystko zatrzymała. „Musimy wypracować nowy model pielgrzymowania, który mimo ograniczeń sanitarnych umożliwi wszystkim chętnym przybycie do Miejsc Świętych. Czekamy na wytyczne rządu, do których będziemy musieli się dostosować” – podkreśla włoski franciszkanin. O. Galdi D’Aragona przypomina, że będąca sercem chrześcijaństwa Jerozolima jest także miastem świętym dla przedstawicieli innych religii monoteistycznych, co zwiększa napływ turystów i generuje tłumy.
„Jeśli chodzi o sanktuaria Ziemi Świętej, to wykorzystujemy czas ich zamknięcia na wprowadzanie zmian, które w przyszłości pozwolą pielgrzymom spędzać w nich czas jeszcze bardziej owocnie zarówno po względem duchowym, jak i kulturalnym – mówi papieskiej rozgłośni o. Galdi D’Aragona. – Na pewno popandemiczna przyszłość to małe grupy. Na szczęście nasze sanktuaria i bazyliki są na tyle duże (np. Nazaret, Getsemani, Góra Tabor), że można w nich myśleć o liturgiach dla 50-, 70-osobowych grup przy zachowaniu norm sanitarnych. Jasną rzeczą jest, że będziemy musieli wypracować nie tylko nowy styl pielgrzymowania, ale i samego podróżowania, przynajmniej do czasu kiedy nie zostanie wynaleziona szczepionka.“
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.