Prokuratura w Katowicach umorzyła postępowanie w sprawie fabrykowania dowodów, które miały skutkować zwolnieniem prof. Ewy Budzyńskiej.
Przypomnijmy - do władz Uniwersytetu Śląskiego wpłynęła skarga części studentów, którzy zarzucali swojej wykładowczyni nietolerancję i "promowanie poglądów radykalno-katolickich". Postępowanie uczelniane trwa do dziś.
Po zgłoszeniu anonimowej osoby sprawą zajęła się także prokuratura. Na jej polecenie przesłuchiwani byli studenci w celu sprawdzenia, czy podczas toczącego się na uczelni postępowania dyscyplinarnego w sprawie pani profesor nie doszło do fałszowania dowodów. Wczoraj prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Decyzja nie jest prawomocna.
Sprawa prof. Budzyńskiej toczy się od około półtora roku. Grupa studentów socjologii w skardze do władz uczelni zarzuciła jej narzucanie słuchaczom wykładów "ideologii anti-choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich". Studenci zarzucili profesor m.in. nazywanie człowieka w prenatalnej fazie rozwoju dzieckiem. Skarga dotyczyła także krytycznych wypowiedzi na temat eutanazji.
Rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek odrzucił część powyższej skargi, w tym zarzut antysemityzmu. Skierował jednak sprawę do uczelnianej komisji dyscyplinarnej. Zarzucił prof. Budzyńskiej, że "formułowała wypowiedzi w oparciu o własny, narzucany studentom, światopogląd, o charakterze wartościującym, stanowiące przejaw braku tolerancji wobec grup społecznych i ludzi o odmiennym światopoglądzie, nacechowane wobec nich co najmniej niechęcią, w szczególności wypowiedzi homofobiczne, wyrażające dyskryminację wyznaniową, krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży".
Profesor Budzyńska w geście protestu zrezygnowała z pracy na uczelni. Jej postępowanie dyscyplinarnej jednak trwa, choć zostało odroczone z powodu pandemii.
Kilka tygodni temu profesor Budzyńska wydała oświadczenie, o czym pisał Jarosław Dudała w "Gościu Niedzielnym" (w tym miejscu). W oświadczeniu prof. Budzyńska stwierdziła, że od rozpoczęcia sprawy nie doświadczyła żadnego wsparcia ze strony uczelni, z wyjątkiem stanowiska jej bezpośredniego przełożonego prof. Wojciecha Świątkiewicza. Wyliczyła natomiast wiele przykładów złego traktowania przez przedstawicieli uniwersytetu.
Jej zdaniem prowadzone przeciw niej postępowanie jest dotknięte poważnymi wadami i powinno zostać uznane zaś nieważne. Stwierdziła też, że studenci są traktowani instrumentalnie. Nie ma do nich pretensji. Im zresztą - jak zauważyła - postępowanie prokuratorskie nie zagraża. Ona sama natomiast ma w nim status pokrzywdzonej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.