Tysiące osób, mimo zakazu zgromadzeń, protestowało w czwartek wieczorem w Belgradzie przeciwko godzinie policyjnej. To trzeci z rzędu dzień protestów w serbskiej stolicy. W porównaniu do poprzednich demonstracji, tym razem nie doszło do starć z policją.
W czwartek rząd wprowadził zakaz publicznych zgromadzeń z udziałem więcej niż dziesięciu osób. Mimo tego zakazu, tysiące ludzi zabrały się, tak jak w poprzednie dwa wieczory, przed budynkiem parlamentu. Demonstranci starali się jednak, by ich protest miał pokojowy przebieg.
Demonstracje we wtorek i w środę przerodziły się w gwałtowne starcia z siłami porządkowymi. Demonstranci protestują przeciwko wprowadzeniu godziny policyjnej na weekend, którą ogłosił prezydent Serbii Aleksandar Vuczić. To reakcja serbskich władz na najwyższy wskaźnik dobowy zgonów na koronawirusa.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.