Trudno być prorokiem we własnym domu. Nawet Panu Jezusowi niespecjalnie to się udało. Obiecał jednak, że Jego uczniowie będą czynić jeszcze większe cuda niż On. Słowa dotrzymał. Bartek, kiedy został Jego uczniem, sam tego doświadczył.
W niewielkim mieście u podnóża Gór Sowich żył sobie mały chłopiec, Bartek. Kiedy miał 6 lat, na świat przyszła jego siostra, Justyna.
Od początku byli nierozłączni i mnóstwo czasu spędzali razem. On pokazywał jej swój świat, ulubione książki, muzykę, filmy. Ona była w niego wpatrzona jak w obrazek. Pochodzili z wierzącego domu, ale im stawali się starsi, tym więcej w ich życiu pojawiało się chwastów, które zagłuszały ziarnka wiary zasiane w dzieciństwie. Nie trzeba znać się na rolnictwie, aby wiedzieć, że ziarno do wzrostu potrzebuje nawozu, a ktoś kiedyś powiedział, że Bóg z każdego łajna potrafi zrobić nawóz. Podobno im bardziej cuchnie, tym jest lepszy. Bartek czerpał z życia pełnymi garściami, nic więc dziwnego, że w pewnym momencie smród stawał się nie do wytrzymania. – Przed nawróceniem miałem niskie poczucie swojej godności. Przez różne sytuacje, które się wydarzały, miałem takie przekonanie, że jestem nic niewart. Gdzieś po drodze się pogubiłem, miałem rok przerwy w szkole, powtarzałem klasę w liceum. To życie w grzechu się nawarstwiało. Na studiach mieszkałem z dziewczyną, bo wszyscy tak robili, to było takie normalne – wspomina Bartek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Podczas takich spotkań papież zapoznaje się z sytuacją w krajach ich misji i w miejscowym Kościele.
Traci on moc obowiązującą po upływie trzech miesięcy od opublikowania wyroku.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski mówi o nowym projekcie politycznym.
Zamknięcie w domach, niepewność o bliskich czy pracę odbiły się na zdrowiu psychicznym.