Doniesienia o zabiciu na pograniczu afgańsko-pakistańskim kilku islamskich radykałów pochodzących z Niemiec nie zmieniły oceny zagrożenia atakiem terrorystycznym w Niemczech - poinformował we wtorek rzecznik niemieckiego MSW Stefan Paris.
W poniedziałek minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere oświadczył, że władze niemieckie nie mają żadnych konkretnych wskazówek dotyczących planowanego w Niemczech zamachu. "Obecnie nie ma powodu do alarmu" - ocenił de Maiziere.
Do wtorkowego popołudnia niemieckie władze nie potwierdziły oficjalnie podawanych przez media informacji pakistańskiego wywiadu, że w ataku amerykańskich samolotów bezzałogowych w Północnym Waziristanie zginęli także islamscy radykałowie z niemieckimi paszportami.
W poniedziałek wieczorem informowano o ośmiu zabitych Niemcach. Według niektórych mediów było ich pięciu, a niemiecka telewizja publiczna ARD informuje o co najmniej czterech.
Według źródeł pakistańskich i amerykańskich samolot bezzałogowy wystrzelił dwie rakiety w kierunku domu przywódcy plemiennego w mieście Mir Ali w Północnym Waziristanie, który utrzymywał kontakty z talibami. W ataku zginąć miało kilkanaście osób, wiele też zostało rannych.
Jak podaje ARD, weryfikacja doniesień o przynależności państwowej zabitych jest raczej niemożliwa, bo talibowie usunęli zwłoki z miejsca ataku.
Do akcji doszło dzień po tym, jak z USA napłynęły ostrzeżenia przed zamachami w Europie, planowanymi przez Al-Kaidę lub powiązane z nią grupy.
Według doniesień amerykańskiej telewizji Fox News celami możliwych ataków w Berlinie mogą być hotel Adlon, w którym zazwyczaj zatrzymują się odwiedzający stolicę Niemiec zagraniczni przywódcy, Brama Brandenburska, wieża telewizyjna oraz dworzec główny.
USA, Wielka Brytania oraz Australia ostrzegły swoich obywateli przed podróżami do Europy.
Choć niemiecki rząd uspokaja opinię publiczną, to szef Związku Zawodowego Policjantów (GdP) Konrad Freiberg podkreślił, że policja bardzo poważnie traktuje najnowsze ostrzeżenia przed atakiem terrorystycznym.
"Coraz więcej osób wyjeżdża z Niemiec do obozów szkoleniowych (na pograniczu afgańsko-pakistańskim), a duża część z nich już wróciła i żyje teraz tutaj" - powiedział Freiberg gazecie "Passauer Neue Presse".
Jak dodał, ludzie ci przeszli szkolenia, mają doświadczenie w walce, są bardzo radykalni i chcą stosować przemoc. "Trzeba się liczyć z zamachami" - powiedział.
Według szacunków GdP w Niemczech przebywa 40 osób, których w obozach dla terrorystów przeszkolono w konstruowaniu ładunków wybuchowych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.