W Europie spada poparcie dla aborcji równocześnie rośnie nacisk na jej jak największą liberalizację.
W czasie pandemii mocno zaznaczył się swoisty paradoks życia. Kraje Starego Kontynentu borykają się z poważnymi konsekwencjami społecznymi i gospodarczymi koronawirusa, a służba zdrowia wciąż jest w stanie kryzysowym, jednocześnie niektórzy zdają się nie mieć innych priorytetów, jak wykorzystanie tego czasu do przeforsowania nowych praw bioetycznych, aborcyjnych i eutanazyjnych. Stało się tak m.in. we Francji i we Włoszech. W pierwszym z tych krajów udostępniono zapłodnienie in vitro parom lesbijskim i samotnym kobietom, zresztą refundowane ze środków publicznych, oraz zezwolono na aborcję aż do samego porodu - ze względu na „niepokój psychospołeczny” matki. We Włoszech zliberalizowano aborcję farmakologiczną wydłużając możliwość jej stosowania do 9. tygodnia ciąży i zniesiono obowiązek hospitalizacji kobiety, której celem była ochrona zdrowia kobiety w przypadku możliwości wystąpienia komplikacji. Coraz bardziej banalizowana aborcja została zepchnięta do czterech ścian mieszkania, a kobieta skazana na jeszcze większą samotność.
W Wielkiej Brytanii w czasie lockdownu pozwolono na aborcje domowe po konsultacji z lekarzem on line. Dążono także do przepchnięcia ustawy o przemocy domowej, która miała uczynić z tego kraju największe centrum aborcyjne Europy. Proponowano m.in. aborcje na żądanie, z dowolnego powodu i możliwość zabicia dziecka ze względu na jego płeć. Parlamentarzyści tę ustawę wprawdzie zablokowali, ale proaborcyjne lobby już przygotowuje nowy atak. Podczas gdy oglądaliśmy w telewizji doniesienia o lekarzach bohatersko walczących o życie każdego pacjenta chorego na COVID-19, holenderskie media prowadziły ogromną akcję reklamową… eutanazji. W Belgii, gdzie dopuszczalne są późne aborcje, toczy się dyskusja na temat możliwości uśmiercania dzieci także po narodzinach, w przypadku poważnych chorób.
Niezależny ośrodek badań Savanta ComRes wykazał, że działania brytyjskich aborcjonistów prowadzone są wbrew opinii publicznej. Aż 70 procent ankietowanych kobiet opowiadała się za zwiększeniem ochrony życia poczętego w Anglii i Walii. Tylko 1 proc. chciało dalszej liberalizacji aborcji. Podobny trend widoczny jest w całej Europie, gdzie poparcie dla aborcji w ciągu ostatnich sześciu lat spadło o 5 procent. Największy zwrot za życiem nastąpił w Niemczech, gdzie liczba osób opowiadających się za tzw. prawem do aborcji zmniejszyła się aż o 9 proc. Odpowiednio o 6 i 5 proc. poparcie dla aborcji spadło we Francji i Hiszpanii, a o 2 proc. w Polsce. To, co jest nam serwowane z ogromną siłą wcale nie jest tym, czego chcemy. Warto o tym pamiętać przez pryzmat własnego podwórka, gdzie w ciągu 20 lat liczba aborcji eugenicznych wzrosła z 50 do 1074. W ubiegłym roku 40 proc. wszystkich aborcji przeprowadzonych w naszym kraju dotyczyło dzieci podejrzewanych o Zespół Downa. One mogły żyć, kochać i być kochane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.