Siostry Misjonarki Niepokalanej Królowej Pokoju starają się pomagać najbardziej cierpiącej ludności.
Miesiące strajków, przewrót wojskowy i związana z nim przemoc rzuciły Mali na kolana. Jednak mieszkańcy nie przestają mieć nadziei na lepszą przyszłość i pokój. Podczas gdy w kraju trwają prace nad przywróceniem stabilizacji politycznej, Siostry Misjonarki Niepokalanej Królowej Pokoju starają się pomagać najbardziej cierpiącej ludności, zwłaszcza więźniom i młodym matkom.
Po obaleniu prezydenta Ibrahima Keity władzę przejęła wojskowa junta, która sprawuje ją od 18 sierpnia. W wyniku długotrwałych mediacji Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej podjęto decyzję o wprowadzeniu systemu demokratycznego. Obecnie trwają dyskusje nad szczegółami porozumienia. „To bardzo trudne czasy dla mieszkańców Mali, ale my się nie poddajemy, żyjemy nadzieją pokoju” – mówi pracująca w Bamako s. Elisa Azzalin.
Mali, jako kraj, się zawaliło
„Wszystko jest nadal zablokowane, nigdzie nie jest bezpiecznie. Mamy ogromny problem z edukacją i szkołami. To prawdziwa katastrofa. Można powiedzieć, że w wyniku strajków i przewrotu straciliśmy ten rok dla edukacji dzieci. Staramy się być blisko naszych wspólnot chrześcijańskich, które na tym terenie są w mniejszości, zajmujemy się głównie pomocą więźniom i młodym matkom w trudnym położeniu – powiedziała s. Elisa. – Mamy nadzieję, że uda się wyjść z tej patowej sytuacji. Mówię „patowej”, bo nie ma przesady w stwierdzeniu, że Mali, jako kraj zawaliło się. Póki co, nowe władze deklarują reformy i chęć naprawy, ale to na początku mówią wszyscy... Zobaczymy co się stanie.“
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.