W wielu miastach Francji w poniedziałek po raz kolejny w ostatnich dniach licealiści starli się z policją. W czasie manifestacji na przedmieściach Paryża płonęły samochody i doszło do zdemolowania centrum handlowego.
Licealiści, którzy w ubiegłym tygodniu dołączyli do protestów przeciw reformie emerytalnej, blokowali w poniedziałek - według resortu edukacji - 261 szkół w całym kraju. Tylko w Paryżu z tego powodu zajęcia były zakłócone w około 20 liceach. Ulicami Bordeaux, Lyonu i wielu miejscowości regionu paryskiego przeszły rano młodzieżowe manifestacje.
Podczas demonstracji w regionie paryskim i w Lyonie miały miejsce starcia młodzieży z policjantami. W Nanterre, na zachodnich peryferiach stolicy Francji, młodzi ludzie blokujący szkołę obrzucili funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa kamieniami, spalili co najmniej dwa samochody i wybili szyby w wielu innych. Do rozpędzenia tłumu, w którym były także osoby uzbrojone w żelazne pręty, policja użyła gazu łzawiącego.
W podparyskim centrum handlowym w Evry nieznani osobnicy, korzystając z manifestacji młodzieży przeciw reformie emerytalnej, wybijali szyby w sklepach i rabowali towar. W Lyonie na południu Francji - jak podało radio Europe 1 - młodzi manifestanci wywrócili co najmniej cztery samochody i podpalili jeden z nich.
Zajścia zdarzyły się w poniedziałek także w Lille na północy kraju, gdzie policja zatrzymała około 50 młodych osób za zdemolowanie pojazdów i kilku budynków.
Francuskie media są zgodne, że niespodziewane "wtargnięcie" młodych do manifestacji przeciw rządowej reformie podnoszącej wiek emerytalny, zradykalizowało te protesty. Część prasy obawia się, że - w połączeniu z równoczesnymi strajkami w całym kraju, m.in. w rafineriach i w transporcie - ten ruch może się nawet przekształcić w antyrządową rewoltę społeczną jak w maju 1968 roku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.