Od 1966 do 1982 roku państwo francuskie przesiedliło z wyspy Reunion do Francji kontynentalnej 2150 dzieci. Eksperyment społeczny okazał się nieudany. Część dzieci odebranych rodzicom zmarła, a te, które przeżyły, nie potrafiły się zintegrować z nowymi rodzinami. Dziś domagają się rekompensat.
Wytypowane przez władze niemowlęta, kilkulatki lub nastolatki były zabierane reuniońskim rodzicom, aby zaludniać wsie we Francji kontynentalnej. Dziś przesiedleńcy szukają swoich korzeni i mają ogromny żal do państwa za "nieludzki" eksperyment społeczny.
Valerie Andanson, Maryse Ferragut i Marlene Morin po raz pierwszy wróciły na swoją rodzinną wyspę Reunion dopiero w 2018 r., niemal po 50 latach od momentu, kiedy władze oderwały je od reuniońskich rodzin francuskiego terytorium zamorskiego położonego na Oceanie Indyjskim.
Maryse, Valerie i Marlene są tzw. "dziećmi Creuse". Creuse i Gers to departamenty we Francji kontynentalnej, do których trafiały dzieci z biednych rodzin z Reunionu.
Architektem tego eksperymentu społecznego był Michel Debre, deputowany z Reunionu, a wcześniej premier Francji.
Mechanizm był prosty: opieka społeczna obiecywała rodzinom zapewnienie edukacji dzieciom oraz coroczne podróże na Reunion, aby ponownie zobaczyć rodziców. Rodzice, często niepiśmienni, parafowali dokumenty i oddawali swoje dzieci w nadziei, że oferują im lepszą przyszłość niż ta, która czekałaby je na Reunionie.
Dzieci były adoptowane lub umieszczane w domach dziecka. Pracowały na roli i w ogrodnictwie, część z nich uciekała od swoich nowych rodzin, nie potrafiąc się dostosować do nowego życia.
Maryse niemal całe życie zadawała sobie pytania: "Kim jestem? Skąd pochodzę?". Gdy miała 5 lat, odebrano ją rodzicom i wysłano do rodziny adopcyjnej we Francji. Dziewczyna trafiła do rodziny alkoholików w Gers, którzy całe życie wypominali jej kreolskie pochodzenie.
Valerie Andanson przesiedlona w wieku 3 lat została rozdzielona z rodzeństwem, również adoptowanym we Francji kontynentalnej. Przez lata spotykała się w La Brionne w Creuse ze swoim rodzeństwem, nie rozpoznając go. Była bita i prześladowana przez swoich opiekunów. W wieku 7 lat trafiła do kolejnej rodziny.
Kobieta pamięta rasistowskie incydenty z początku pobytu we Francji kontynentalnej. "W szkole nazywano mnie Murzynką, Królewną Śnieżką" - opowiada. O swojej adopcji dowiedziała się w wieku 16 lat. "Moja mama powiedziała mi: nazywasz się Marie-Germaine Perrigone, urodziłaś się na Reunionie, masz pięcioro rodzeństwa" - opowiada.
Jeden z adoptowanych braci Valerie popełnił samobójstwo, siostra trafiła do szpitala psychiatrycznego. Wiele z przesiedlonych dzieci przedwcześnie zmarło.
Valerie latami bezskutecznie starała się od francuskiej administracji otrzymać dokumenty potwierdzające jej przesiedlenie i odnaleźć biologiczną rodzinę na Reunionie. Udało jej się to dopiero w 2018 r.
Przesiedlane dzieci założyły Federację Dzieci Przesiedleńców, która wspiera i pomaga odnaleźć ich biologiczne rodziny. Jako pierwszy w 2002 r. państwo francuskie za eksperyment pozwał Jean-Jacques Martial przesiedlony z Reunionu w wieku 7 lat.
W 2014 r. francuski parlament uznał moralną odpowiedzialność państwa za nieudany eksperyment. Powołana została komisja śledcza, której przewodniczył socjolog Philippe Vitale. Państwo zobowiązało się opłacać raz na trzy lata bilety na Reunion wszystkim ofiarom przymusowych przesiedleń.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.