Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział w sobotę, że jest jednym z najbardziej "wpływowych" i "poważanych" światowych przywódców. Wyraził też przekonanie, że dla jego rządów nie ma alternatywy.
W przesłaniu do swych zwolenników z ruchu Promotorzy Wolności premier oświadczył: "Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to dzięki naszej dyplomacji handlowej zapewniliśmy przetargi, pracę i zyski wielu włoskim firmom, które działają za granicą". Zdaniem Berlusconiego jego rząd przywrócił Włochom prestiż i autorytet na arenie międzynarodowej.
"A to, dzięki - jeśli pozwolicie, że się tak wyrażę - premierowi, który jest najbardziej doświadczony, a zatem (...) należy do najbardziej wpływowych i poważanych światowych przywódców" - mówił szef włoskiego rządu.
Berlusconi dodał następnie w związku z zapowiedzianym na 14 grudnia głosowaniem nad wotum zaufania dla jego rządu w Izbie Deputowanych i Senacie: "Jestem pewien, że parlament udzieli nam (wotum - PAP) zaufania i że nie będą potrzebne nowe wybory".
"Dla naszego rządu nie ma alternatywy" - oznajmił premier i dodał, że nikt nie chce nowych wyborów, ponieważ "jeśli do nich pójdziemy, rozgromimy wszystkich".
Na 11 i 12 grudnia Berlusconi zapowiedział zorganizowanie w całym kraju wieców poparcia dla swego gabinetu.
Tymczasem około 100 tysięcy osób wzięło udział w sobotę w Rzymie w antyrządowej demonstracji, zorganizowanej przez największą włoską centralę związkową, lewicową CGIL z poparciem liderów centrolewicowej opozycji i jej największej siły - Partii Demokratycznej.
Do manifestacji ludzi pracy w obronie zatrudnienia i przeciwko niedostatecznym - ich zdaniem - metodom zwalczania skutków kryzysu dołączyli studenci, którzy od kilku dni prowadzą w całych Włoszech akcje protestacyjne przeciwko polityce gabinetu Silvio Berlusconiego wobec szkolnictwa i cięciom w nakładach z budżetu. Studenci podpalili kukłę premiera.
W przemówieniu podczas wiecu na Lateranie niedawno wybrana przewodnicząca CGIL Susanna Camusso oświadczyła: "Ten rząd w ciągu dwóch lat wiele mówił, ale nie zrobił nic na rzecz zatrudnienia, pracy i przyszłości".
"Władze cywilizowanego kraju wiedziałyby, że jeśli będzie się dalej redukować nakłady na regiony, gminy, lokalne urzędy, nie wyrządza się w ten sposób krzywdy polityce, ale wszystkim obywatelom" - mówiła Camusso odnosząc się do dyskusji na temat oszczędnościowego programu centroprawicowego rządu i projektu przyszłorocznego budżetu.
Przywódczyni lewicowej centrali zapowiedziała kontynuowanie strajków w obronie miejsc pracy i pod hasłami zmiany polityki społecznej i gospodarczej. "Nasz kraj nie zasłużył na taką klasę polityczną i na taki upadek" - oceniła Camusso.
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.
ISW: oddanie Rosji reszty obwodu donieckiego dałoby jej dogodną pozycję do kontynuowania ataków.