Czujemy duży żal, jednak powroty do PiS są możliwe - powiedział w poniedziałek PAP wiceprezes PiS Adam Lipiński, komentując list otwarty szefowej klubu PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej do Jarosława Kaczyńskiego. Posłanka podkreśla, że pożegnała się z PiS.
W liście - opublikowanym w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" - Kluzik-Rostkowska zwróciła się do prezesa PiS o "powstrzymanie od złośliwości i niepotrzebnej retoryki wojennej".
Szefowa klubu PJN napisała też do Jarosława Kaczyńskiego, że choć ich "drogi polityczne się rozeszły" i dziś współtworzą "dwa odrębne środowiska polityczne", to nie oznacza to jednak, że muszą "prowadzić ze sobą wojnę".
"W ostatnim czasie padło z Pańskiej strony bardzo wiele złych słów, myślę, że należy to przerwać. Naszym głównym polem sporu i krytyki powinien być słaby i gnuśny rząd PO. Obie nasze formacje znajdują się w opozycji wobec gabinetu Donalda Tuska i dlatego proszę Pana o powstrzymanie się od złośliwości i niepotrzebnej retoryki wojennej" - napisała Kluzik-Rostkowska.
Dodała, że taki klimat nie służy budowaniu przez PiS "programowej opozycji, a jedynie odwraca uwagę od braku dokonań obecnego rządu". "Wysyłam ten list z nadzieją, że sprawy Polaków, miejsce Polski w Europie i świecie są dla Pana ważniejsze, niż chęć dyskredytowania konkurentów politycznych" - napisała Kluzik-Rostkowska.
"Napięcia między naszymi środowiskami powstały w szczególnej sytuacji. Były ostatnie dwa tygodnie kampanii samorządowej, kiedy powstała nowa formacja, kiedy kolejni posłowie od nas odchodzili. W naszym środowisku, w naszej partii jest duży żal do kolegów z konkurencji, że zrobili to w tym momencie. Mogli poczekać" - powiedział Lipiński, poproszony o odniesienie się do listu szefowej klubu PJN.
Jego zdaniem, działanie środowiska PJN spowodowało, że w wyborach samorządowych "setki kandydatów PiS straciło mandaty". "To wywołało repulsje i emocje. Jest duży żal" - dodał.
Lipiński zaznaczył, że zadaniem opozycji - zarówno PiS, jak i PJN - jest patrzenie na ręce rządowi, "zwłaszcza takiemu, jak rząd PO".
"Możliwości powrotu zawsze istnieją. Chcemy, żeby nasz klub był jak najszerszy. Nie chcemy tworzyć konkurencji wobec naszego środowiska. To tylko osłabia nas i konkurentów, a wzmacnia PO" - dodał Lipiński.
Z kolei autorka listu, Joanna Kluzik-Rostkowska powiedziała w poniedziałek, że oczekuje odpowiedzi na list. Pytana, w jakiej formie, powiedziała, że mógłby to być list lub deklaracja na konferencji prasowej.
"Nie było żadnej reakcji na list. (...) Spodziewam się odpowiedzi: +tak, dobrze, skupmy się na naszej roli najważniejszej+ albo: +nie, będziemy dalej taką ostrą emocjonalną opozycją+" - zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzami.
Posłanka wyraziła także nadzieję, że "inne kluby opozycyjne" uszanują fakt, że powstało nowe środowisko polityczne i że zależy mu na tym, "by swoją rolę w parlamencie dobrze wykorzystać".
"Myślę, że mamy swoją rolę do odegrania, co więcej (...) po ilości głosów, które można zebrać przy głosowaniach, okazało się, że w zależności od tego, jak my będziemy się zachowywać, to albo jest większość do zmiany konstytucji, albo jej nie ma, więc nie jesteśmy takim tworem, od którego nic nie zależy" - podkreśliła przewodnicząca klubu PJN.
Przypomniała również kwestię piątkowych głosowań w Sejmie. "Były takie dwa projekty ustaw dotyczące spółdzielczości - kiedy zbudowała się na sali sejmowej koalicja PiS-SLD-PSL, które były za odrzuceniem tych projektów, z drugiej strony była PO i my zdecydowaliśmy się dać szansę tym projektom. Okazało się, że wygraliśmy to głosowanie" - zaznaczyła.
"Mamy przed sobą ważnych 12 miesięcy, jeżeli wybory się odbędą w listopadzie przyszłego roku. Albo wykorzystamy te 12 miesięcy, albo nie. Ja w każdym razie nie chcę się zajmować swoimi relacjami emocjonalnymi z PiS-em. Pożegnałam się z tą partią" - powiedziała Kluzik-Rostkowska.
Pytana o to, czy uważa, że prezes PiS Jarosław Kaczyński obawia się odejścia z PiS do PJN kolejnych posłów, odpowiedziała: "Trudno mi powiedzieć, czego się obawia prezes ugrupowania, którego ja nie jestem członkiem".
Odniosła się także do słów wiceszefa PJN Pawła Poncyljusza, który powiedział TVN24 i "Newsweekowi" o kwietniowym spotkaniu polityków PiS. Według niego, zastanawiano się wówczas nad wystawieniem Zbigniewa Ziobry w wyborach prezydenckich, a w spotkaniu brali udział m.in. Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Adam Hofman.
"Znam tę sytuację, słyszałam o tym spotkaniu. Paweł Poncyljusz w nim uczestniczył, więc mogę potwierdzić, że takie spotkanie miało miejsce" - skomentowała posłanka. Pytana, czy - jej zdaniem - szef PiS wiedział o spotkaniu, odpowiedziała: "Nie sądzę".
"Myślę, że jeżeli Jarosław Kaczyński dowiedział się o tym spotkaniu, to dowiedział się o tym w tej chwili. Pytanie, czy był tym zdziwiony bardzo, czy tylko trochę" - dodała.
Były polityk PiS, obecnie związany z ugrupowaniem Polska Jest Najważniejsza Adam Bielan wyraził w poniedziałek w radiu RMF FM nadzieję, że list otwarty Kluzik-Rostkowskiej do Jarosława Kaczyńskiego "zakończy język insynuacji" używany - według niego - wobec PJN.
Zapewnił też, że stowarzyszenie PJN wystartuje w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Pytany, czy nowe ugrupowanie wystartuje pod nazwą Polska Jest Najważniejsza, odparł, że tego jeszcze nie może przesądzić.
"Czekamy na rejestrację naszego stowarzyszenia przez Krajowy Rejestr Sądowy" - dodał. Dopytywany, czy zastanawiają się nad bardziej "chwytliwą nazwą", Bielan powiedział, że rozważane są różne opcje.
Poncyljusz zapowiedział w poniedziałek w radiu PIN, że tezy programowe ugrupowania będą gotowe w tym tygodniu lub na początku przyszłego.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.