Bezpośrednie polityczne szkody spowodowane przeciekiem na Wikileaks nie są znaczne, ale groźniejsze będą jego długofalowe skutki w postaci nadszarpnięcia zaufania sojuszników do USA - uważa przewodniczący Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) Richard Haass.
Jego zdaniem ujawnione materiały nie zawierają w istocie wielu rewelacji, "raczej potwierdzają, niż informują", jak np. w przypadku wiadomości, że król Arabii Saudyjskiej radził zbombardowanie irańskich instalacji atomowych i że "włoski premier Berlusconi jest człowiekiem wątpliwego charakteru".
Rada Stosunków Międzynarodowych jest niezależną organizacją amerykańską, zajmującą się polityką międzynarodową oraz rolą Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej.
Bezpośrednie problemy - według Haassa - mogą tylko powstać we współpracy Stanów Zjednoczonych z Pakistanem, który administracja USA chce skłonić do lepszego zabezpieczenia materiałów nuklearnych przed islamistami, jak również z Jemenem, którego przywódcy "mogą poczuć potrzebę zdystansowania się od USA".
"Na dłuższą metę jednak szkoda może się okazać bardziej realna. Rządy obcych państw mogą dwa razy pomyśleć, zanim będą się dzielić swoimi tajemnicami lub nawet szczerymi opiniami ze swymi amerykańskimi partnerami, w obawie, że przeczytają o tym w internecie. Z kolei amerykańscy dyplomaci mogą być mniej skłonni do przelewania swoich myśli na papier" - napisał Haass w oświadczeniu przysłanym PAP.
Jak twierdzą, żadna z polskich kopalń nie jest w stanie spełnić tych norm.
Zmusił astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) do schronienia się w statku kosmicznym.
Egipt i ZEA są skłonne do udziału w powojennym systemie bezpieczeństwa w Strefie Gazy
Na tle reszty Europy jesteśmy rekordzistami - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
na wniosek bp. Romualda Kamińskiego, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej.