To, co dzieje się w ostatnich godzinach na Białorusi, jest nie do zaakceptowania - oświadczył we wtorek premier Donald Tusk. Premier zapowiedział twardsze niż dotychczas reakcje na postępowanie władz białoruskich.
"Oczekiwanie prezydenta Alaksandra Łukaszenki, że świat, Europa czy Polska przejdą do porządku dziennego nad tymi zdarzeniami, jest złudzeniem" - mówił szef rządu na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów.
Jak podkreślił, niezależnie od tego, na ile i jak, prezydent Białorusi tłumaczy i usprawiedliwia swoje postępowanie, nie ma dla takich działań wobec opozycji żadnego usprawiedliwienia.
Białoruska opozycja zakwestionowała wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich, w których Alaksandr Łukaszenka zdobył niemal 80 proc. głosów. Siedmiu opozycyjnych kandydatów zatrzymano w nocy z niedzieli na poniedziałek. Rozpędzono demonstrację 20 tys. osób protestujących przeciwko fałszerstwom wyborczym. Prawie 600 osób skazano na kary do 15 dni więzienia za udział w "zamieszkach".
Tusk przyznał, że bardzo trudno prowadzić skuteczną politykę wobec Białorusi, a sankcje z reguły "przynoszą dość mizerne skutki". "Może (sankcje) są dotkliwe dla niektórych mieszkańców, czy dla części społeczeństwa, ale de facto nie przynoszą oczekiwanych zmian politycznych" - ocenił.
Zaznaczył jednocześnie, że społeczność międzynarodowa, w tym Polska, "muszą wyraźnie powiedzieć, że Łukaszenka i władze Białorusi nie wykorzystały szansy, jaką była gotowość, otwartość Unii Europejskiej do współpracy na rzecz zmian na Białorusi".
"Przez kilka miesięcy reżim prezydenta Łukaszenki demonstrował gotowość do otwarcia. Uważam, że zarówno polska, jak i europejska dyplomacja dobrze zrobiły, że starały się tę szansę wykorzystać" - ocenił premier.
"Okazało się jednak, że tej szansy, która się wytwarzała, Łukaszenka nie wykorzystał" - podkreślił Tusk.
Jak dodał, strategia postępowania wobec Białorusi, będzie musiała się zmienić. "Relacje z Białorusią, to jest nieustanne zarządzanie kryzysem, zarządzanie zmianą. Dlatego nie mając jakichś szczególnych nadziei na zmianę charakteru tego reżimu - póki on wygląda, tak jak wygląda - będziemy starali się konsekwentnie w najbliższych dniach informować naszych partnerów europejskich (...) o tym, co się zdarzyło w ostatnich kilku dniach na Białorusi" - mówił Tusk.
Premier zapowiedział, że Polska będzie starała się wpływać na politykę europejską wobec Białorusi. "Dzisiaj przychodzi czas zdecydowanie twardszych reakcji. Polityka pozytywnych kroków okazała się polityką odrzuconą przez Łukaszenkę. To zmarnowanie wielkiej szansy dla Białorusi, ale też oczywiste rozczarowanie dla nas wszystkich" - dodał Tusk.
Szef rządu zapowiedział, że Polska będzie bardzo konsekwentnie współpracowała z partnerami europejskimi - po to, aby stanowisko europejskie, było zbliżone do tego, jak Polska wyobraża sobie kształtowanie relacji z Białorusią.
"Możemy przyjąć optykę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że polityka zagraniczna polega na tym, że mówimy do wszystkich naszych sąsiadów +nie+, albo odwracamy się plecami, dopóki sytuacja naszych sąsiadów, nie będzie taka, jak to sobie wyobraża Jarosław Kaczyński, że byłaby dobra dla Polski" - mówił Tusk.
"Polski nie stać na to, by udawać, że nie ma Białorusi" - oświadczył premier. Zapowiedział, że Polska będzie starała się poinformować wszystkich partnerów w UE i USA, "jak naprawdę wyglądały wybory na Białorusi i co tam się rzeczywiście dzieje"."Można przyjąć taki punkt widzenia, że Białoruś dla nas nie istnieje, dopóki jest Łukaszenka, ale wydaje się, że nie mielibyśmy wtedy zbyt wiele do powiedzenia" - mówił premier.
"Polski nie stać na to i w przyszłości nie będzie stać na to, by udawać, że nie ma Białorusi, dlatego naszym prawdziwym zadaniem - jeśli chodzi o kwestię białoruską, jest próba przyjmowania inicjatyw i nadawania tonu pewnym działaniom całej Unii wobec Białorusi" - powiedział Tusk.
Podkreślił, że zna "słowa krytyczne pod adresem polityki polskiej i europejskiej wobec Białorusi, szczególnie związane z wizytą dwóch ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Polski w Mińsku". "Nie wyszło? Nie wyszło. Czy z tego ma wynikać przekonanie, że będziemy organizatorami agresywnej polityki wobec Białorusi? Nie sądzę, aby Polska powinna być najbardziej zainteresowana takim działaniem, które pogarsza sytuację ludzi, środowisk opozycyjnych, czy Polaków na Białorusi" - powiedział Tusk.
"Staramy się dostosowywać środki i instrumenty do realnej sytuacji, nie mamy tutaj sztywnej, tępej doktryny, to znaczy +nie i koniec+, albo pełnego otwarcia, niezależnie od tego, co się dzieje na Białorusi" - podkreślił.
Tusk zapowiedział, że przyjdzie kiedyś taki czas, "kiedy będziemy mogli powiedzieć więcej na temat działań Polski na rzecz zmiany sytuacji na Białorusi w stronę przestrzegania praw człowieka". Jak dodał, "mamy dzisiaj ekskluzywne możliwości zdobycia pewnych informacji, a także dotarcia z pomocą, będziemy starali się przede wszystkim poinformować wszystkich naszych partnerów w UE, Stanach Zjednoczonych o tym, jak naprawdę wyglądały wybory na Białorusi i co tam się rzeczywiście dzieje".
"Z całą pewnością nie pozwolimy nikomu wmówić, że wybory (na Białorusi) miały choćby pozór wyborów demokratycznych" - podkreślił szef rządu.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.