Duże wrażenie na włoskich komentatorach zrobiło dokonane przez Benedykta XVI w poniedziałkowym przemówieniu do Kurii Rzymskiej porównanie naszej epoki do schyłku Cesarstwa Rzymskiego. Pisano wczoraj o tym obszernie na łamach „Corriere della Sera”.
Założyciel rzymskiej Wspólnoty Świętego Idziego, Andrea Riccardi zauważył, że w ten sposób papież „wyraża swój ból z powodu rozdrobnienia Zachodu na subiektywizmy i pozbawionego siły, niezdolnego do odmiany historii”.
„Upraszczając można by powiedzieć, że papież chce doprowadzić do tego, aby społeczeństwa dumne ze swej laickości stały się konfesyjne”, błędem jednak byłoby przypisywać mu zamiar dokonania „restauracji” – stwierdził włoski historyk.
Jego zdaniem, Benedykt XVI „nie domaga się recept politycznych, lecz stawia przed ludźmi i wspólnotami nieuchronną kwestię duchową”.
Temat schyłku Cesarstwa Rzymskiego poruszył także we wczorajszym wydaniu mediolańskiego dziennika Luciano Canfora, wykładowca historii starożytnej, który przypomniał, że trwał on blisko tysiąc lat, a wydatnie przyczyniło się do niego chrześcijaństwo.
„Na Zachodzie chrześcijaństwo przyciągnęło do struktur kościelnych siły i elity, które w innych epokach wybierały karierę polityczną i wojskową. Na Wschodzie zaś umocniła się dominacja państwa nad Kościołem i ona była gwarancją trwałości tysiącletniego imperium, będącego antagonistą i interlokutorem najpierw Arabów, a potem Turków” – napisał Canfora.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.