Pracujemy z ludźmi, którzy popełnili zło, ale chcą, byśmy dostrzegli w nich człowieka. Bardziej otwarci na współpracę są „25-latkowie” niż więźniowie o krótkich wyrokach – mówi w rozmowie z KAI ksiądz dr Paweł Wojtas, naczelny kapelan więziennictwa i od listopada br. przewodniczący Europejskiej Rady Naczelnych Kapelanów Więziennictwa.
KAI: Są więźniowie, którzy notorycznie odmawiają współpracy?
– Tego się nie da uniknąć. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, bym zakładał, że wszyscy zechcą ze mną rozmawiać i zrobią to, o co poproszę. Postawy, które reprezentują, są często efektem wieloletnich zaniedbań. Potrzeba więc stopniowego budowania zaufania między więźniem a duszpasterzem tak, by osadzony przestał podejrzewać, że chcę go do czegoś namówić. Nie, ja przed nim staję szczerze, jako ksiądz, ale przede wszystkim jako człowiek wierzący.
Są też więźniowie „wędrujący” od religii do religii. Każdy zarejestrowany w Polsce Kościół czy związek religijny, który ma swoich wiernych, ma prawo wstępu do pracy z więźniami, a ci niekiedy to wykorzystują – tu dostaną kartę na telefon, tam paczkę świąteczną.
Kapelani mają doświadczenie pracy w oparciu o dokonane zło, czyli przestępstwo. To doświadczenie jest potrzebne osobom pracującym w takich instytucjach jak ośrodki szkolno-wychowawcze czy sądy dla nieletnich. Chcemy im pomóc, bo pracują z człowiekiem, który często jeszcze nie popełnił przestępstwa. Dlatego współpraca między nami jest bardzo potrzebna.
KAI: Praca z osadzonymi jest inna niż z więźniami o dużych wyrokach?
– Więzień z dużym wyrokiem wie, że będzie długo przebywał w więzieniu. Jego nastawienie na życie pozbawione wolności jest więc inne niż osadzonego na krótko. Wie, że musi sobie to życie za kratkami jakoś poukładać, jest więc bardziej otwarty na współpracę z kapelanem. Może sobie też nie radzić z pobytem w więzieniu, zdradzać chęci samobójcze – rzeczywiste lub fałszywe, by zainteresować swoją osobą psychologa czy kapelana.
Więźniowie trafiający do aresztu na kilka miesięcy, rok lub dwa lata, zamykają się w sobie, chcą przetrwać ten czas i odmawiają współpracy. Różnice między dwoma rodzajami więźniów najlepiej widać w ich udziale w pielgrzymce osób niepełnosprawnych na Jasną Górę. Ci o małych wyrokach szli od niechcenia, a więźniowie np. z 25-letnią odsiadką, czyli po zabójstwie, oddają się bardziej pracy na rzecz innych.
KAI: To zmienia więźniów?
– Bardzo zmienia. Wielu rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu. Gdy podczas pielgrzymki pchają wózek z osobą sparaliżowaną, uświadamiają sobie wartość każdego życia i zaczynają dziękować Bogu za swoje, choć było grzeszne i wcześniej nigdy tego nie uczynili.
KAI: Do więzień trafiają także kobiety. Oczekują opieki duszpasterskiej tak samo jak mężczyźni?
– O kobiety i mężczyzn troszczymy się tak samo. Jednak kobieta będąca w izolacji więziennej jest priorytetem w pracy duszpasterskiej. Zazwyczaj bowiem to ona była najpierw ofiarą przemocy ze strony mężczyzny, a dopiero potem sama stała się przestępczynią. Więźniarki są więc w podwójnie złej sytuacji: z jednej strony przeżywają trudy izolacji, z drugiej strony już uczestniczyły w przestępstwie. Nie możemy też zapominać o wzroście przestępczości wśród nieletnich dziewcząt, niejednokrotnie bardziej agresywnych i wulgarnych niż chłopcy. Praca z dziewczyną, która od kilku już lat wchodzi w konflikt z prawem, jest o wiele trudniejsza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.