Nowe informacje o zarzutach wobec byłych kandydatów na prezydenta Białorusi w wyborach z 19 grudnia oraz ich współpracowników podaje w czwartek niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti".
Jak potwierdzili adwokaci Andreja Sannikaua i Uładzimira Niaklajeua, ich klientom postawiono zarzuty wynikające z obu części artykułu kodeksu karnego o masowych zamieszkach; chodzi zarówno o organizację zamieszek za co grozi od pięciu do 15 lat więzienia, jak i udział w nich co jest zagrożone karą od trzech do ośmiu lat pozbawienia wolności.
O takich samych zarzutach wobec swego klienta powiadomił adwokat Pawła Siewiarynca, męża zaufania innego kandydata na prezydenta Witala Rymaszeuskiego, a także obrońca dziennikarki Iryny Chalip, która jest żoną Andreja Sannikaua.
Choć wcześniej pojawiały się informacje o zarzutach wobec kolejnego kandydata - Alesia Michalewicza, to "Biełorusskije Nowosti" informują, powołując się na jego adwokata, że zarzuty mogą być postawione w czwartek.
Według informacji obrońców praw człowieka zarzuty z obu części artykułu o masowych zamieszkach dotyczą też kolejnych dwóch byłych kandydatów na prezydenta: Mikoły Statkiewicza i Witala Rymaszeuskiego, a także Anastasiji Pałażanki, wiceszefowej opozycyjnej organizacji Młody Front, i Alaksandra Atroszczankaua, rzecznika sztabu Sannikaua.
Według danych z 29 grudnia, podejrzanych we wszczętej 20 grudnia sprawie o masowe zamieszki było łącznie 26 osób, w tym byli kandydaci na prezydenta, ich współpracownicy, działacze polityczni, dziennikarze oraz były milicjant.
Po wielotysięcznej demonstracji w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich, zatrzymanych zostało - jak informowały władze - łącznie 639 osób. Większość z nich otrzymała kary od pięciu do 15 dni aresztu administracyjnego.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.