Dla nas, chrześcijan z Iraku, męczeństwo jest charyzmatem naszego starożytnego Kościoła, mającego za sobą ponad dwa tysiące lat historii – powiedział chaldejski arcybiskup Kirkuku Louis Sako. W rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews 31 grudnia podsumował on wstępnie mijający rok i skomentował sześć wczorajszych zamachów bombowych przed domami chrześcijan w Bagdadzie, które spowodowały śmierć dwóch osób i raniły 12 innych.
Jako mniejszość nieustannie stawiamy czoła trudnościom i znosimy różne ofiary, żyjemy jednak ze świadomością, że bycie świadkami Chrystusa może oznaczać dojście aż do męczeństwa” – mówił dalej hierarcha chaldejski. Zwrócił uwagę, że w języku arabskim te dwa pojęcia – świadectwa i męczeństwa mają ten sam rdzeń: szahid i szahiid.
Nawiązując do sześciu zamachów, które 30 bm. wstrząsnęły stolicą kraju i pociągnęły za sobą dwie ofiary śmiertelne i 12 rannych, arcybiskup zauważył, że doszło do nich w dzielnicach Ghadir, gdzie żyje znacząca liczba chrześcijan, Jarmuk, Kharda, Dora, Saidija i Karrada. W tej ostatniej atak miał miejsce niedaleko syro-katolickiego kościoła Matki Bożej od Wieczystego Wspomożenia, będącego widownią krwawego zamachu z 31 października, w którego wyniku zginęło ponad 50 chrześcijan.
Czyny te, zaznaczył jeden z wiernych, wywołały klimat paniki i zawodu wśród wyznawców Chrystusa. Oznaczają bowiem, że rząd nie robi nic, aby ich chronić, a atakowanie chrześcijan stało się w Iraku czymś normalnym – stwierdził ów wierny. „Staliśmy się dogodnym celem” – dodał.
Chrześcijanie nadal masowo uciekają do Kurdystanu, gdzie codziennie pojawiają się nowi uchodźcy. Do Erbilu przybyło ostatnio 700 rodzin, do Sulejmaniji – 116. Ludzie zastanawiają się, jaka czeka ich przyszłość w nowych miejscach w czasie obecnej zimy. „Gdzie są nasze władze religijne, gdy nas mordują za naszą wiarę? My, chrześcijanie, nie obchodziliśmy Bożego narodzenia i nie będziemy również świętować Nowego Roku” – mówią uchodźcy.
Tymczasem abp Sako, który przyjął w swej archidiecezji liczne rodziny przybyszów, podkreśla ich wiarę. „Tu, w Iraku jest zrozumiałe, że wiara nie jest zagadnieniem ideologicznym czy spekulacją teologiczną, ale stanowi rzeczywistość mistyczną. Wiara jest osobistym spotkaniem z Kimś, kto nas zna, kocha i Komu oddajemy się całkowicie. Dla Niego trzeba iść coraz dalej aż po ofiarę” – powiedział hierarcha chaldejski. Zauważył, że męczeństwo jest wyrazem wierności ku tej miłości.
Arcybiskup przypomniał, że w czasie zamachu z 31 października młody kapłan z katedry syro-katolickiej zawołał do napastników: „Zabijcie mnie, ale uwolnijcie wiernych”. „Wiedział, co mówił: było to jego zaangażowanie na rzecz miłości do Chrystusa i do swoich [współwyznawców]” – dodał z uznaniem hierarcha.
Zaznaczył, że „chrześcijanie na całym świecie mogą odnowić swoją wiarę i swoje zaangażowanie, pozostając w kontakcie ze swymi współwyznawcami prześladowanymi w Iraku”. „Jednocześnie przyjaźń, solidarność i wsparcie ze strony naszych braci i sióstr z Zachodu dodaje nam odwagi w stawianiu oporu i pozostawaniu na naszej ziemi i w naszych kościołach, aby nadal trwała nasza obecność i nasze świadectwo chrześcijańskie. Wiedzieć, że jesteście blisko nas, pobudza nas do umacniania życia wspólnotowego w pokoju i zgodzie z naszymi braćmi muzułmańskimi” – stwierdził na zakończenie rozmowy abp Sako.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.