Dzisiaj obchodzony jest ogłoszony przez ONZ w 1982 roku Dzień Ludów Tubylczych. Ks. Vittorio Castagna posługujący od 11 lat w Gwatemali, wśród plemienia Kekchi, będącego potomkami Majów podzielił się z Radiem Watykańskim doświadczeniem kontaktu z nimi oraz pierwotną mądrością. Nauczył się pośród nich słuchać i być gościem.
Salezjanin podkreśla, że otrzymał ponadto lekcję spojrzenia, pozbawionego stereotypów, które przypomina spojrzenie dziecka. Nauczył się języka słuchając dźwięków, ale także mowy głębi ich serca. Ważnym elementem była także lekcja oczekiwania. Nadzieja porusza sercami także w spokojnym oczekiwaniu. Kapłan podkreśla, że aby wejść w jakąś kulturę trzeba najpierw zdjąć buty, ponieważ sam Bóg już tędy przechodził. Jak mówi, nauczył się także od tubylców właściwego odniesienia do stworzenia.
„Ich relacja ze światem stworzonym jest czymś prostym i pięknym. Nie tworzą wielkich teorii, jest to ich codzienne życie. Ponieważ bardzo często słyszałem, jak mówili o sobie: „jesteśmy dziećmi kukurydzy” pewnego dnia poprosiłem, aby pójść z nimi ją zasiewać. W ten sposób wyznaczyliśmy spotkanie w domu właściciela pola. Wyobrażałem sobie inny scenariusz. Kiedy przybyłem na miejsce, zaproponowali mi, abym rozpoczął od modlitwy. Modliliśmy się w sposób piękny i głęboki. Słuchając ich głosów zrozumiałem, że dziękowali Bogu za wszystkie dary i za to, że dzisiaj pójdą zasiewać pola, które On im dał. Następnie poszliśmy na miejsce, które mieliśmy zasiewać i miała miejsce kolejna modlitwa, w której poprosili mnie o błogosławieństwo ziaren kukurydzy i zrozumiałem wtedy, że każde ziarenko jest dla nich darem Boga – powiedział papieskiej rozgłośni misjonarz. – Kiedy powróciliśmy do domu zakończyliśmy wszystko następnym dziękczynieniem, inną modlitwą oraz spożyliśmy obiad ze wszystkimi osobami, które brały udział w siewie. To było bardzo piękne, ponieważ zrozumiałem, czym jest dla nich kukurydza, ale również na czym polega ich relacja ze stworzeniem. To relacja opierająca się na dziękczynieniu, nie na posiadaniu. Nigdy nie mówią „moja kukurydza”, „moja ziemia”, ale zawsze „ziemia Boga”, „kukurydza, która należy do Boga”. Dla mnie było to znaczące, ponieważ nie czułem, że tubylcy uważają się za właścicieli, ale stają bardziej w służbie stworzenia.“
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.