Projekt uchwały dotyczący zmian blisko 300 nazw warszawskich ulic, placów i skwerów jest na wstępnym etapie i będzie jeszcze modyfikowany. Ratusz jeszcze raz rozpatrzy te propozycje, które rodziłyby koszty dla mieszkańców.
Taką informację przedstawiła w środę wicedyrektor biura kultury urzędu miasta Małgorzata Naimska radnym zasiadającym w podkomisji ds. nazewnictwa ulic, działającej w radzie Warszawy.
Jak zapewniła, pod uwagę będą wzięte wszystkie uwagi, które do tej pory zgłosili radni w dzielnicach (część rad zaopiniowała propozycje ratusza negatywnie) oraz uwagi radnych miasta.
Naimska zaznaczyła, że spośród 299 propozycji zmian, 55 na pewno nie będzie wiązać się z żadnymi kosztami, które musieliby ponieść mieszkańcy. Dotyczy to tych nazw, które funkcjonują w dokumentach i przestrzeni miejskiej, ale bez podstawy prawnej, czyli bez uchwały nadającej nazwę danej ulicy.
Najwięcej wątpliwości radnych wzbudziły te propozycje zmian, które miałyby polegać na dodaniu do obecnej nazwy stopni wojskowych, stopni hierarchii kościelnej czy informacji dynastycznych, np. "gen.", "bp." czy "książę".
Jak powiedziała Naimska, dotychczas ratusz dostał dwie, sprzeczne opinie prawne, czy takie zmiany wiązałyby się z koniecznością wymiany dokumentów przez mieszkańców. Teraz czeka na trzecią, sporządzoną poza urzędem miasta.
Projekt uchwały dotyczący zmian 299 nazw warszawskich ulic i placów ratusz wysłał do zaopiniowania przez dzielnice pod koniec grudnia ub.r. W ocenie urzędników, w większości przypadków byłyby one tylko formalnością i nie miałyby żadnych skutków dla mieszkańców.
Urzędnicy tłumaczą, że zmiany i ujednolicenie oficjalnych nazw jest konieczne ze względu na obowiązek stworzenia słowników nazw dla potrzeb systemów teleinformatycznych. Obowiązek taki wynika z przepisów ustawy o infrastrukturze informacji przestrzennej z marca ub.r.
Uporządkowanie dokumentów konieczne jest także z innego powodu - katalog nazw ulic musi zawierać ujednolicone nazwy pełne i skrócone, np. ul. Cypriana Godebskiego - ul. C. Godebskiego. Po ustaleniu pisowni nazwy ulicy, urzędnik będzie mógł wybrać tylko te formy do wpisania w dokumentach. Obecnie nazwa jednej i tej samej ulicy może być wprowadzona do systemu informatycznego w dowolny sposób, np.: Godebskiego, C. Godebskiego, Godebskiego C. czy Cypriana Godebskiego. Przez to różne nazwy mogą widnieć w różnych dokumentach. Naimska zaznaczyła, że w sytuacjach, gdy zmiana nazwy wiązałaby się z koniecznością wymiany dokumentów, np. dowodów rejestracyjnych pojazdów czy praw jazdy, rada miasta może zwolnić mieszkańców z wynikających z tego opłat. Zmiany w ewidencji gruntów byłyby zaś dokonywane z urzędy, więc mieszkańcy nie musieliby zabiegać o to sami.
We wtorek w rozmowie z PAP wicedyrektor gabinetu prezydent miasta Jarosław Jóźwiak powiedział, że radni mogą też podjąć uchwałę o terminie wejścia w życie odroczonym nawet o kilka lat. Przypomniał też, że 1 lipca br. wchodzi w życie ustawa o nowych dowodach osobistych, a w nowych dokumentach nie będzie w ogóle informacji o adresie zameldowania.
Propozycje nazw ulic zostały opracowane przez biuro kultury urzędu miasta na podstawie zasad kształtowania nazewnictwa miejskiego autorstwa prof. Kwiryny Handke - przewodniczącej Zespołu Nazewnictwa Miejskiego, po konsultacjach z Radą Języka Polskiego działającą przy PAN. Niektóre z propozycji to przemianowanie "al. Stanów Zjednoczonych" na "al. Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej". W środę radny Adam Cieciura (SLD) zwrócił uwagę, że nie ma takiego państwa. Na stronie ambasady USA nazwa ta brzmi "Stany Zjednoczone Ameryki". Urzędnicy tłumaczyli, że taka nazwa została wybrana, by odróżnić USA od Stanów Zjednoczonych Meksyku.
Także w środę podkomisja pozytywnie zaopiniowała propozycję, by jedna ze ścieżek w Parku Agrykola nosiła nazwę "Aleja Radiowej Trójki". Przeciwnych było dwoje radnych PiS, którzy argumentowali, że może to stworzyć precedens, na który będą powoływać się pracownicy innych firm, chcących, by nazwą ich zakładów pracy nazwać pobliskie ulice.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.