Minister finansów Egiptu Samir Radwan przeprosił w sobotę w wywiadzie dla telewizji CNN za wszystkie przypadki "złego traktowania" dziennikarzy i demonstrantów.
W ostatnich dniach w Egipcie, ogarniętym antyrządowymi protestami, dochodziło do wielu ataków na zagraniczne media.
Według telewizji Al-Arabija i Al-Dżazira zwolennicy Mubaraka atakowali hotele, ścigając zagranicznych reporterów i korespondentów. W piątek Al-Dżazira poinformowała o splądrowaniu jej biura w Kairze oraz zniszczeniu sprzętu, który się tam znajdował.
Z powodu niestabilnej sytuacji w Egipcie polskie stacje TVP i TVN zdecydowały, że ich dziennikarze, którzy relacjonowali zamieszki w Kairze, wrócą do kraju. Korespondent Polsatu, zgodnie z planem, wraca w sobotę. Stacje radiowe zostawiły swoim dziennikarzom w tej sprawie wolną rękę.
Jak podała ONZ, w trwających już 11. dzień starciach w Egipcie zginęło około 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia.
W ostatnich dniach w Egipcie, ogarniętym antyrządowymi protestami, dochodziło do wielu ataków na zagraniczne media.
Organizacja Reporterzy bez Granic (RSF) poinformowała w piątek, że co najmniej 60 dziennikarzy zostało zaatakowanych w Kairze od początku protestów, a 57 zatrzymano podczas wykonywania pracy.
"Ten pierwszy bilans nie jest bynajmniej ostateczny ani pełny, bo lista incydentów stale rośnie" - napisała organizacja w komunikacie.
Według RSF dane te "świadczą o niewiarygodnym rozmiarze kampanii nienawiści przeciwko prasie międzynarodowej", w trakcie której "wszyscy dziennikarze, którzy się tam znajdują, padli, jak się wydaje, ofiarą jakiegoś incydentu".
RSF informuje o przypadkach dziennikarzy, który byli zatrzymywani na okres od kilku godzin do doby, reporterach, o których nie ma żadnych wieści, napaściach zwolenników prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka i policjantów, a także co najmniej 11 konfiskatach sprzętu lub atakach na biura mediów.
Organizacja podkreśla, że jest "zdumiona prawdziwym polowaniem na czarownice, które dotknęło media relacjonujące wydarzenia w Egipcie", i wyraża "ogromne zaniepokojenie losem wszystkich dziennikarzy znajdujących się w tym momencie w Kairze".
Pojawiły się też doniesienia, że egipski fotoreporter, postrzelony cztery dni temu, zmarł w piątek w szpitalu. Poinformował o tym w piątek półoficjalny kairski dziennik "Al-Ahram" ("Piramidy"). To pierwszy dziennikarz zabity podczas 11-dniowych protestów antyrządowych, które ogarnęły Egipt.
Według dziennika, 36-letni Ahmed Mohammed Mahmud został "postrzelony przez snajpera", gdy fotografował protesty z balkonu swojego mieszkania, znajdującego się w pobliżu centrum demonstracji, kairskiego placu Tahrir.
Na swojej stronie internetowej "Al-Ahram" podał, że fotoreporter zmarł w piątek w szpitalu. Dziennikarz pracował dla jednej z wielu gazet wydawanych przez wydawnictwo, któremu podlega "Al-Ahram".
W ostatnich dniach w Egipcie, ogarniętym antyrządowymi protestami, dochodziło do wielu ataków na zagraniczne media. Na ataki demonstrantów popierających Mubaraka na jego ekipę skarżył się na wizji słynny dziennikarz CNN, Anderson Cooper.
Według telewizji Al-Arabija i Al-Dżazira zwolennicy Mubaraka atakowali hotele, ścigając zagranicznych reporterów i korespondentów. W piątek Al-Dżazira poinformowała o splądrowaniu jej biura w Kairze oraz zniszczeniu sprzętu, który się tam znajdował.
Z powodu niestabilnej sytuacji w Egipcie polskie stacje TVP i TVN zdecydowały, że ich dziennikarze, którzy relacjonowali zamieszki w Kairze, wrócą do kraju. Korespondent Polsatu, zgodnie z planem, wraca w sobotę. Stacje radiowe zostawiły swoim dziennikarzom w tej sprawie wolną rękę.
Jak podała ONZ, w trwających już 11. dzień starciach w Egipcie zginęło około 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia.
Wczoraj egipskie ministerstwo informacji zapewniło, że antyrządowi demonstranci, którzy okupują plac Tahrir w centrum Kairu, nie zostaną stamtąd usunięci siłą, a państwowa telewizja poinformowała o skróceniu godziny policyjnej.
Ministerstwo informacji, cytując komunikat premiera Ahmeda Szafika, ogłosiło, że "manifestujący nie będą zmuszani do opuszczania placu Tahrir". W piątek zebrały się tam dziesiątki tysięcy ludzi, domagających się odejścia prezydenta Hosniego Mubaraka.
"Premier Szafik nalegał, by manifestującym pozwolono pozostać na placu" - podało ministerstwo. "Nikt ma nie być zatrzymany za uczestnictwo w manifestacjach, o ile nie dopuści się aktu przemocy lub wandalizmu" - dodano w oświadczeniu.
Państwowa telewizja podała w piątek wieczorem, że godzina policyjna od soboty będzie obowiązywać w Kairze, Aleksandrii i Suezie od godz. 19 do 6 rano (od 18 do 5 rano czasu polskiego).
Do tej pory obowiązywała ona między godz. 17 a 7 rano (16 a 6 rano czasu polskiego).
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.