Prezydent Joe Biden jest "bardzo zaniepokojony" orzeczeniem Sądu Najwyższego USA, który odmówił w piątek zawieszenia ustawy z Teksasu (SB8), delegalizującej w dużym stopniu aborcję. Biden, mimo że deklaruje swój katolicyzm, opowiada się za respektowaniem decyzji SN z 1973 r. w sprawie Roe vs Wade, której jest "głęboko oddany".
Przypomnijmy, że wyniku decyzji z 1973 r. zabijanie nienarodzonych zostało uznane w USA za legalne przez cały okres ciąży. Dawała ona jednak poszczególnym stanom możliwość wprowadzenia regulacji ograniczających możliwość aborcji w drugim i trzecim trymestrze.
"Jestem bardzo zaniepokojony decyzją Sądu Najwyższego utrzymującą w mocy przepisy ustawy SB8 w kontekście znaczących konsekwencji, jakie ustawa ta ma dla kobiet w Teksasie i w całym kraju, a także dla rządów prawa. Jak jasno od pierwszego dnia dawałem do zrozumienia, jestem głęboko oddany kwestii konstytucyjnego prawa zagwarantowanego w sprawie Roe vs Wade prawie pięć dekad temu" - głosi oświadczenie prezydenta.
Sąd Najwyższy USA zadecydował w piątek, że jednostkowe kwestie stosowania ustawy o zakazie aborcji w Teksasie mogą być rozstrzygane przez sądy federalne, ale po raz drugi odmówił unieważnienia jako takiego prawa zakazującego zabijania nienarodzonych. Taką decyzję podjął sędzia Neil Gorsuch,
Ustawa SB8 zakazuje aborcji po wykryciu bicia serca płodu, czyli ok. 6. tygodnia ciąży. Wyjątkiem są przypadki, w których zagrożone jest życie matki albo gdy aborcja ma zapobiec "poważnemu ryzyku znaczącego i nieodwracalnego upośledzenia ważnej funkcji cielesnej kobiety". Prawo to obowiązuje od ponad 100 dni. Obywatele, którzy poinformują władze o osobie pomagającej lub sprzyjającej nielegalnej aborcji, mogą liczyć na 10 tys. dolarów nagrody.
W swym oświadczeniu Biden uznał jednak za "zachęcające" to, że decyzja Sądu Najwyższego umożliwia klinikom aborcyjnym odwołanie od decyzji sędziego okręgowego, który wcześniej zablokował ustawę SB8. Jego zdaniem "jest jeszcze wiele do zrobienia - w Teksasie, w Missisipi i w wielu stanach w całym kraju, gdzie prawa kobiet są atakowane".
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.