Za sprawą parafii w Buffalo, w amerykańskim stanie Nowy Jork, święta Bożego Narodzenia szczególnie ożywają polskie tradycje w wykruszającej się, podobnie jak w innych ośrodkach, społeczności polonijnej nad jeziorem Erie. Na niektórych budynkach wciąż jednak powiewają tam biało-czerwone flagi.
Najlepszym przewodnikiem po tym najchłodniejszym i najbardziej obfitującym w śnieg miejscu w USA, gdzie w ostatnich dekadach XIX wieku licznie osiedlali się Polacy, jest paulin o. Michał Czyżewski. Jego zakon sprawuje tam posługę od roku 2004 i jest w dwóch parafiach. Celebrowane są tam msze św. w języku polskim i angielskim.
Jak wyjaśnił PAP o. Czyżewski, założona w 1873 roku parafia pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika była pierwszą polską parafią z siedzibą w Buffalo. Dzisiaj jest kościołem macierzystym Polonii w zachodniej części stanu Nowy Jork, a świątynia przetrwała dzięki ofiarności kurczącej się niestety grupy wiernych. Kościół Bożego Ciała powstał w 1898 roku. Wysiłki organizacji Friends of Corpus Christi i parafian uratowały go przed zamknięciem. Obecnie parafia liczy 350 zarejestrowanych wiernych.
"W archiwach parafialnych przetrzymuje się księgi z polskimi nazwiskami, które są świadectwem i znakiem żywotności naszej historii. W Buffalo pielęgnuje się tradycje kraju nad Wisłą i przepisy na polskie potrawy. Biało-czerwone flagi cały czas powiewają na niektórych budynkach" - podkreśla o. Czyżewski.
Zwraca uwagę, że zachowane w parafii okolicznościowe księgi pamiątkowe wskazują jednoznacznie, iż kościół Bożego Ciała z jego wyniosłą architekturą stał się wspaniałą ozdobą urbanistyczną wschodniej okolicy Buffalo.
"Samo tylko urządzenie wnętrza kościoła pochłonęło 100 tys. dolarów. Była to duża kwota wskazująca na zamożność buffalowskiej Polonii. () Ceremonia poświęcenia świątyni miała miejsce 13 czerwca 1909 roku. Wycinki prasowe wspominają o 3 tys. parafian, którzy wypełnili świątynię dosłownie po brzegi. Kościół może pomieścić 1900 osób" - opowiada zakonnik.
Podkreśla, że w 1898 roku, jeszcze przed wybudowaniem obecnego kościoła, parafia liczyła 3550 wiernych i ciągle ich przybywało. Teraz kościoły polskie, które pozostały we wschodniej dzielnicy Buffalo, pustoszeją.
"Parafianie dojeżdżają z sąsiednich miejscowości na liturgię. Podejmują często heroiczne inicjatywy, by dorobek ich przodków, widzialny i duchowy nie został zmarnotrawiony" - przekonuje o. Czyżewski dodając, że dzielnica zmienia charakter.
"Kiedyś na ulicach w Buffalo można było zobaczyć polskie kobiety, które wzorem swych matek zakładały kolorowe chusty na głowę. Dziś coraz częściej widać kobiety z innych części świata w burkach. Spacerują po tych samych ulicach i mieszkają w domach, w których kiedyś osiadły rodziny imigrantów z Polski" - konstatuje zakonnik.
Zapewnia, że w mentalności naszych rodaków utrzymuje się pragnienie, by w tym wyjątkowym czasie przygotować się na Boże Narodzenie. Jak dodaje, dekoracje domów, sklepów i miejskich parków nie pozwalają zapomnieć o świętach. Także pod względem kulinarnym Buffalo jest dobrze zorganizowane.
"Można zamówić w restauracjach śledzie, pierogi, które urosły w niektórych kręgach do rangi dziedzictwa narodowego, czy też pyszne słodkości. Nieodłącznym i nadającym klimat radości i pojednania jest oczywiście opłatek. Polscy kapłani starają się, by w każdym kościele można je było nabyć" - opowiada paulin.
O. Czyżewski mówi też o innych, wciąż zachowanych elementach tradycji w Buffalo jak kartki bożonarodzeniowe, czy o duchowym aspekcie przygotowania świątecznego, w tym możliwości skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
"Pasterka jest najbardziej popularną i emocjonalną formą pozwalającą doświadczyć i dotknąć magii świąt. Kolędy śpiewane w języku polskim ze łzami w oczach dopełniają tęsknoty za tym co polskie. Tradycyjna szopka ustawiona w kościele co roku przyciąga swoim urokiem wszystkich spragnionych pokoju i miłości. () Są też rodziny, które w zabieganiu znajdują jeszcze czas by pojechać na polski cmentarz" - zauważył o. Czyżewski.
Jednym z wiernych parafii Bożego Ciała, związanym z nią w trzecim pokoleniu, jest urodzony w roku 1966 Matthew Klinczar.
"Kocham wspólnotę Bożego Ciała i wciąż pragnę modlić się w kościele moich przodków. W 2016 roku zostałem zaproszony na spotkania organizowane przez grupę Drogi Neokatechumenatu. Obecnie biorę udział w spotkaniach biblijnych. Jest to sposób na wzmocnienie mojej wiary i powiększanie moich darów, które z kolei zostaną zasiane dla Kościoła. Tutaj poznałem nowych przyjaciół z którymi mogę podzielić się słowem, a także się z nimi cieszyć" - tłumaczy Klinczar.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ ap/
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.