ONZ wzywa do zawieszenia broni w Birmie do końca roku. Żąda także przeprowadzenia dochodzenia w sprawie masakry bożonarodzeniowej, w której zamordowano co najmniej 35 cywilów, wśród nich dwóch pracowników organizacji humanitarnej Save The Children.
W kraju nadal trwają starcia, a ludzie muszą uciekać ze swoich domów ze względu na coraz bardziej zacięte walki pomiędzy armią a uzbrojonymi grupami oporu.
Do masakry doszło w wigilię Bożego Narodzenia w pobliżu wioski Mo So w stanie Kaja, gdy część mieszkańców uciekała do obozu dla uchodźców przed nasilającymi się walkami. Według działaczy opozycji rzezi dokonała birmańska armia. Państwowe media ograniczyły się do informacji, że wojsko starło się z terrorystami, ale podsekretarz ONZ ds. humanitarnych Martin Griffiths poinformował, że istnieją wiarygodne doniesienia, iż niewinni cywile, w tym co najmniej jedno dziecko, zostali wyciągnięci z pojazdów, zabici, a następnie spaleni.
Ta sytuacja jest doskonałym obrazem tego co dzieje się w całej Birmie – uważa dziennikarz i znawca tematyki mjanmarskiej Stefano Vecchia. W rozmowie z Radiem Watykańskim zaznacza, że konflikt zaostrza się a starcia przybierają na sile. Wojska rządowe muszą mierzyć się z ludowymi i etnicznymi milicjami, które uformowały się, aby chronić ludność cywilną przed brutalnością junty. „To rodzi coraz większe napięcia i eskalację przemocy. Tysiące ludzi ucieka z terenów objętych walkami” – wyjaśnia Vecchia.
„Działalność organizacji pozarządowych, zwłaszcza międzynarodowych, jest bardzo ograniczona, zwłaszcza w regionach, gdzie żyją mniejszości etniczne, ponieważ junta wojskowa podejrzewa je o konszachty z bojówkami etnicznymi. Dotyczy to również charytatywnych organizacji religijnych, zwłaszcza należących do Kościoła katolickiego, biorąc pod uwagę, że katolicy stanowią dużą część mniejszości. Zamordowanie dwóch pracowników organizacji Save The Children świadczy o skali trudności, z jakimi muszą mierzyć się organizacje humanitarne w kraju pogrążonym w wojnie od czasu wojskowego zamachu stanu – powiedział Stefano Vecchia. – Jesteśmy wdzięczni ONZ i kardynałowi Charlesowi Bo za stanowcze potępienie aktów przemocy i wezwanie do złożenia broni. Czekamy na proces laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, skazanej już na dwa lata za podżeganie do sprzeciwu wobec wojska i łamanie przepisów antykomunistycznych. Proces ten został odłożony do 10 stycznia. Sytuacja jest niezwykle trudna, ponieważ jeśli Aung San Suu Kyi zostanie uznana winną wszystkich zarzutów, grozi jej nawet 120 lat więzienia. Zarzuty są elementem nacisku na nią i Narodową Ligę na rzecz Demokracji, aby zrezygnowała z roszczeń do władzy nad krajem i doszła do porozumienia z wojskiem.“
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.