– Zmarły metropolita Józef Życiński cierpiał także fizycznie, choć niewiele osób o tym wiedziało – wyznał dziś podczas Mszy św. bp Mieczysław Cisło, obecnie administrator archidiecezji.
Odwołując się do maryjnego wezwania dzisiejszego dnia bp Cisło przypomniał, że Maryja od dzieciństwa kształtowała osobistą pobożność zmarłego metropolity i jego wrażliwość na drugiego człowieka. Poprzez fakt, że urodził się na ziemi częstochowskiej, Jasna Góra była celem jego pielgrzymek, a Częstochowa miejscem wzrastania jego powołania.
Podkreślił, że abp Życiński jest „duchowo obecny poprzez naszą modlitwę” we wspólnocie chorych, niepełnosprawnych i cierpiących, którzy zgromadzili się w archikatedrze. – Tyle razy spotykał się, nie tylko w tej katedrze, ale w innych miejscach z chorymi i niepełnosprawnymi, wlewał do ich serca otuchę i nadzieję, że cierpienie ma Chrystusowy sens – przypominał. Przywołał też słowa abpa Życińskiego sprzed kilku lat, gdy w uroczystość Dnia Chorego mówił o tym, że „solidarność w bólu jest czymś bardzo chrześcijańskim”. Przypominał wtedy, że świat bez cierpienia byłby światem bez czucia i wrażliwości, a cierpienie przeżywane głęboko potrafi jednoczyć z Bogiem, dlatego ból jest najcenniejszą formą modlitwy.
– Niewiele osób zna cierpienie osobiste księdza arcybiskupa, cierpienia ciała. Nie był człowiekiem tężyzny fizycznej, miał swoje bóle znane w klinice PSK 4, niektórym lekarzom z onkologii, tam znajdował oparcie. Niestety zabrakło tych lekarzy właśnie na rzymskiej ziemi, może tak musiała się spełnić wola Boża, tak Opatrzność zrządziła, że tam gdzie spędzał tyle czasu w różnych komisjach watykańskich, radach, tam to życie dopełniło się, tuż u wrót Watykanu – powiedział bp Cisło.
Powiedział też, że abp Życiński w ostatni poniedziałek spotkał się z Benedyktem XVI na specjalnej audiencji dla uczestników komisji Kongregacji Wychowania Katolickiego. W obradach tego gremium uczestniczył jako stały członek, a tym razem też wygłaszał referat. – Zresztą wciąż czekano na spotkaniach rzymskich na jego słowo, przesłanie, mądre, uniwersalne, pełne treści, nie tylko poezji, ale konkretnych rozwiązań – dodał bp Cisło. – On widział szanse ewangelizacji, wiemy, jak korzystał z mediów. Nie po, by być gwiazdorem medialnym, ale po to, by słowo ewangelii, nawet jeśli dotyczyło polityki, życia gospodarczego, kultury, nauki, docierało do różnych środowisk. Pan Bóg dał mu łatwość słowa – zaznaczył.
Stwierdził też, że diecezja lubelska rozpoczyna „wspólnotową refleksję”, która potrwa może nawet przez lata. – Kiedy przyjdzie jego następca, wciąż będzie korzystał z jego dziedzictwa, bo ono w ciągu 14 lat stało się tak intensywne, bogate i zobowiązujące, że trudno nie kontynuować jego refleksji, czynu i decyzji, nie tylko w dziedzinie ściśle kościelnej, ale też publicznej i społecznej – powiedział.
Dziś w Święto Chorych – mówił bp Cisło – we wspólnocie zdrowych, chorych, niepełnosprawnych i samotnych jest on obecny z nami duchowo, poprzez modlitwę. To właśnie tutaj, jak i w wielu innych miejscach wlewał w ich serce otuchę i nadzieję ukazując krzyż, który nadaje sens ludzkiemu cierpieniu. Pochylał się nad chorymi szpitalach, których często nawiedzał. Przypominając stałą, wieloletnią obecność abp. Życińskiego podczas obchodów Światowego Dnia Chorego w Lublinie, bp Cisło nawiązał do słów, jakie Zmarły wypowiedział w tym miejscu przed kilku laty, kiedy dziękował chorym za ich świadectwo kultury i solidarności w cierpieniu, przypominając że solidarność w bólu jest czymś bardzo chrześcijańskim.
Diecezjalne obchody Światowego Dnia Chorego w Lublinie organizowane są przez Archidiecezjalne Duszpasterstwo Służby Zdrowia. W dzisiejszej mszy św. uczestniczyli licznie zgromadzeni wierni, chorzy, niepełnosprawni, podopieczni domów opieki, hospicjów, personel medyczny i wolontariusze. Mszę św. koncelebrowali kapelani szpitali, domów opieki i hospicjów z terenu archidiecezji lubelskiej.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.