Astronauci z symulowanej misji marsjańskiej postawili pierwsze, wirtualne kroki na Marsie - informuje Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Trening załogi odbywa się w ramach eksperymentu Mars500, w specjalnym ośrodku w Moskwie.
Na powierzchnię Czerwonej Planety wyszło dwóch członków z zespołu, trenującego symulowany lot i lądowanie na Marsie. Sześciu ochotników zostało zamkniętych na 520 dni w specjalnym kompleksie w Instytucie Problemów Biofizycznych w Moskwie. Załoga jest odizolowana od świata, utrzymuje jedynie radiową łączność z centrum kontroli misji, a komunikację ze światem za pomocą e-maili.
Załoga została podzielona na dwa zespoły: jeden pozostaje na orbicie, a zadaniem drugiego jest lądowanie na powierzchni Marsa. Astronauci wykonują wirtualne zadania w postaci komputerowych symulacji tego, co w przyszłości będą wykonywać astronauci, w stawiający pierwsze kroki na Marsie.
W poniedziałek dwaj członkowie drugiego zespołu postawili pierwsze, wirtualne kroki na powierzchni Czerwonej Planety. W tym czasie trzech pozostałych członków załogi przebywa w głównym statku kosmicznym na orbicie marsjańskiej.
Astronauci mają w planie jeszcze dwa wyjścia na powierzchnię Marsa - 18 i 22 lutego. Lądownik powróci na orbitę 23 lutego i zadokuje do głównego statku. Załoga wejdzie na jego pokład 27 lutego, a 1 marca rozpocznie się podróż powrotna na Ziemię.
"Europa przez stulecia eksplorowała Ziemię, prowadzona przez ludzi takich jak Kolumb i Magellan. Dzisiaj, patrząc na ten czerwony krajobraz mogę poczuć jak inspirujące będzie oglądanie pierwszego kroku człowieka na Marsie. Oddaję cześć wszystkim odkrywcom przyszłości i życzę im szczęśliwej podróży" - powiedział Diego Urbina z Włoch, członek drugiego zespołu, który 12 lutego wylądował na Marsie. Towarzyszyli mu: Aleksandr Smolejewski z Rosji oraz Wang Yue z Chin.
Mars500 to rosyjski eksperyment prowadzony we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną ESA, Chinami i kilkoma innymi partnerami.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.