Dwunastoletni Rusłan z ukraińskiej Połtawy ma przyjechać do Katowic na kontynuację przerwanego leczenia onkologicznego. Do granicy ruszyła we wtorek po południu karetka z Katowic, z drugiej strony stara się do niej dotrzeć, przy wsparciu ukraińskiej obronny terytorialnej, mama Rusłana z synem.
Jak zrelacjonowała PAP Magdalena Sekuła z zaangażowanej w sprawę Fundacji Onkologicznej Rakiety, organizacja ta już od dawna prowadzi całodobowy telefon dla osób chorych na raka i ich bliskich. Wraz z początkiem ataku Rosji na Ukrainę stał się on kontaktem kryzysowym m.in. dla osób z Ukrainy, które mają bliskich chorych na nowotwory czy mają kryzys psychologiczny.
"Jeden z tych telefonów dotyczył 12-letniego Rusłana z Połtawy, który okazało się, że ma bardzo poważnego chłoniaka i ma przerwaną chemoterapię, co w takich sytuacjach jest bliskie wyrokowi. Trzeba jak najszybciej go sprowadzić; próbujemy od kilku dni. Nasze karetki nie mogą tam wjechać. Musieliśmy tak to zorganizować, żeby oni mogli wyjechać" - mówiła Sekuła.
W katowickim biurze Fundacji powstał w ostatnich dniach nieformalny punkt kontaktowy uchodźców z Charkowa. Ci właśnie Ukraińcy załatwili przez obroną terytorialną odbiór Rusłana transportem medycznym ze Lwowa. Równocześnie od kilku dni mama Rusłana z synem przemieszczali się z Połtawy do Lwowa.
"Wiemy, że są już we Lwowie. Wsiadali po południu do tego transportu medycznego. Z Katowic wyruszyła natomiast do granicy karetka Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, a także dwaj wolontariusze: Ukrainiec oraz Polak, który specjalnie przyjechał z Brukseli, aby pomagać podopiecznym Fundacji" - zaznaczyła Sekuła.
"Odbieramy ich więc z granicy i jedziemy do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, które ma już dokumentację medyczną Rusłana. W nocy najprawdopodobniej Rusłan z mamą dotrą do szpitala" - zasygnalizowała przedstawicielka Fundacji.
Jak dodała, przedstawiciele Straży Granicznej w Korczowej wiedzą już o tym transporcie, znają numery rejestracyjne samochodu ukraińskiego i katowickiej karetki; mają czuwać nad tym, aby chłopiec z mamą zostali bez kolejki przekazani do ambulansu, który zawiezie ich prosto do katowickiego szpitala dziecięcego.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.