Miał ciekawość świata, był nim zafascynowany, nie bał się go, studiował wiele dyscyplin – powiedział o zmarłym współbracie Andrzeju Rębaczu prowincjał Zgromadzenia Redemptorystów ojciec Janusz Sok.
Mszy św. pogrzebowej w intencji wybitnego duszpasterza rodzin i obrońcy życia w warszawskim kościele ojców redemptorystów przewodniczył bp rzeszowski Kazimierz Górny, przewodniczący Rady ds. Rodziny. Eucharystię koncelebrowali abp warszawsko-praski Henryk Hoser i bp łomżyński Stanisław Stefanek wraz z współbraćmi Zmarłego i kilkudziesięcioma kapłanami zakonnymi i diecezjalnymi.
- Zabrakło mu czasu – mówił o o. Rębaczu prowincjał redemptorystów o. Janusz Sok, kreśląc sylwetkę zakonnika „ważnego dla Zgromadzenia i Kościoła” i wyliczając dzieła jego pracowitego życia: miał ciekawość świata, był nim zafascynowany, nie bał się go, studiował wiele dyscyplin.
– Człowiek żyje póki zadaje pytania i szuka odpowiedzi – podkreślił prowincjał redemptorystów. Stwierdził, że świat, choć fascynował, to także martwił o. Rębacza swoją powierzchownością i doraźnością. – W społeczeństwie sterowanej konsumpcji potrzeba nam ludzi, którzy potrafią to dostrzec, na których możemy się oprzeć i są dla nas przystanią i portem – mówił zakonnik.
Był o. Rębacz kapłanem, który nie tylko wnikliwie obserwuje świat, ale również ma serce wrażliwe na biedę człowieka. Umiał słuchać i współczuć. Przez całe życie troszczył się o młodzież i rodziny, ale szczególnie poświęcił się obronie życia, a w swoim zaangażowaniu starał się nie tylko przedstawiać stanowisko Kościoła i aspekty prawne, ale kierowało nim współczucie dla tych, którzy są tak słabi, że nie mogą się bronić.
Na koniec życia o. Rębacz doświadczył cierpienia, związanego z chorobą nowotworową, choć nie zwolnił tempa, do końca pracował, wysyłał listy, miał plany i umówione spotkania. Zaledwie kilka dni przed śmiercią napisał ważny list o wychowaniu młodzieży w seminarium. - Lecz Ten, Który doświadczył go cierpieniem, zaprosił go do szczególnej przyjaźni i do wspólnego niesienia krzyża – podkreślił o. Sok. - Cierpienie i choroba stały się jego nowym i ostatnim powołaniem. Zaś wszystko, co w życiu człowiek robi, tylko wówczas ma sens, gdy działa w przyjaźni z Jezusem. I tylko takie dzieła pozostawiają po sobie ślady i nigdy się nie zacierają. Twój przyjaciel otworzył ci już oczy, teraz rozumiesz i wiesz – zakończył kazanie o. Sok.
We Mszy św. pogrzebowej w kościele pw. św. Klemensa w Warszawie udział wzięło obok współbraci o. Rębacza i jego najbliższej rodziny ok. setka kapłanów, siostry zakonne, instruktorzy z poradnictw rodzinnych, członkowie stowarzyszeń rodzinnych, obrońcy życia, najbliżsi współpracownicy o. Rębacza.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.