O tym, że nie wolno dręczyć zwierząt, uczyłem się już na religii w czasach przedszkolnych, i ani mi w głowie kopać kotka, psa lub jakiekolwiek inne stworzenie.
W poniedziałkowym numerze „Gazety Wyborczej” Katarzyna Wiśniewska zrelacjonowała mój felieton „Panowie mniejsi”, sugerując, że nawołuję do męczenia zwierząt. Dotychczas pani redaktor, recenzując (oczywiście nieprzychylnie) moje teksty, zazwyczaj oddawała moje intencje względnie rzetelnie. Tym razem jednak stało się inaczej. Już sam tytuł tekstu „Po jedenaste dręcz” dowodzi jeśli nie złej woli autorki, to braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. W felietonie, który dotyczył utraty poczucia wyjątkowości człowieka, napisałem wyraźnie, że „o zwierzęta trzeba dbać i nie wolno się nad nimi znęcać”. Katarzyna Wiśniewska dokonała jaskrawej manipulacji, ironizując, że z mojego teksu „bije prawdziwie katolicka troska” i że „warto by ją wzmocnić skopaniem bezdomnego kotka”. Szczególnie dotyka mnie szydercze stwierdzenie autorki, że „najwyższy czas na rewizję procesu kanonizacyjnego tego głupca św. Franciszka, który karmił ptaki, a nawet myszy”. Sama sugestia, że mógłbym mojego patrona, do którego mam wielkie nabożeństwo, uważać za głupca, jest dla mnie policzkiem.
O tym, że nie wolno dręczyć zwierząt, uczyłem się już na religii w czasach przedszkolnych, i ani mi w głowie kopać kotka, psa lub jakiekolwiek inne stworzenie. Tego samego uczy się na religii również dziś. Mówi się dzieciom, że z męczenia zwierząt trzeba się spowiadać. Cóż, kiedy dziś podnoszą się głosy, że wczesna spowiedź jest męczeniem dzieci.
To fakt, że nie wszyscy na religię chodzą, z chodzących zaś nie wszyscy na lekcji uważają. Trudno jednak winić Kościół za ich ignorancję. Brak orientacji w nauce Kościoła nie upoważnia do sugerowania, że Kościół zachęca do sprawiania zwierzętom niepotrzebnych cierpień lub choćby tylko patrzy na to obojętnie. A również i taka sugestia pojawia się w tekście Katarzyny Wiśniewskiej.
Prawdą jest, że Kościół znacznie więcej uwagi poświęca ludziom niż zwierzętom, bo taka jest misja Kościoła. Człowiek jest jego drogą. Jezus umarł za człowieka i człowieka odkupił. Sam zaś Jezus, w którym nie ma żadnego grzechu i żadnej ciemności, jakoś nie stronił od jedzenia mięsa zwierząt. Zachęcał apostołów do łowienia ryb i nic nie wskazuje na to, że były to ryby sojowe. Jezus wreszcie powiedział: „Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.
Człowiek, który stawia Boga na pierwszym miejscu, ma właściwy stosunek do wszystkiego. Również do zwierząt i taka była intencja mojego tekstu. Trzeba go jednak przeczytać, bo tym razem z jego omówienia w „Gazecie Wyborczej” ja sam dowiedziałem się rzeczy, o których nie miałem pojęcia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.