Korespondent brytyjskiego "Guardiana" oraz podróżujący z nim brazylijski dziennikarz zaginęli w Libii - podały w czwartek gazety, dla których pracowali. Tymczasem wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay potępiła wcześniejsze zatrzymanie ekipy BBC.
Korespondent "Guardiana" Irakijczyk Ghait Abdul-Ahad ostatni raz kontaktował się z redakcją za pośrednictwem osób trzecich w niedzielę. Przebywał wówczas na obrzeżach Zawii. Podróżował z dziennikarzem brazylijskiej gazety "O Estado de Sao Paulo" Andreiem Netto oraz libijskim przewodnikiem.
W Zawii, leżącej na na zachód od Trypolisu, w ostatnich dniach toczyły się ostre walki między powstańcami i siłami wiernymi Muammaraowi Kadafiemu.
"Mamy nadzieję, że władze w Trypolisie zrobią wszystko, co w ich mocy, by go (Abdul-Ahada) zlokalizować i zapewnić mu bezpieczeństwo" - powiedział szef działu Bliskiego Wschodu "Guardiana" Ian Black.
"O Estado de Sao Paulo" podał, że tydzień temu stracił bezpośredni kontakt ze swoim korespondentem, który relacjonował powstanie w Libii. Ta jedna z największych brazylijskich gazet poinformowała, że obawia się, iż Netto został uwięziony.
Do niedzieli dziennik trzymywał "pośrednie informacje", z których wynikało, że Netto przebywa w rejonie Zawii. Jednak w środę gazeta została poinformowała, że siły lojalne wobec Kadafiego wzięły Netto do niewoli. Przedstawiciel libijskiego rządu ocenił, że te doniesienia są "prawdopodobnie prawdziwe".
Brazylijski rząd, ambasada tego kraju w Libii i Czerwony Krzyż starają się ustalić, co dzieje się z korespondentem - podała gazeta.
Kadafi próbował kontrolować przepływ informacji, zapraszając zachodnich dziennikarzy do Trypolisu, gdzie pod rządową eskortą mieli oglądać place wypełnione zwolennikami libijskiego przywódcy.
Utrudnia on także próby relacjonowania działań na terenach objętych przez antyrządowych powstańców.
Jak poinformowała w środę wieczorem BBC, wojska wierne libijskiemu przywódcy przez ponad 20 godzin przetrzymywały od poniedziałku trzech reporterów, którzy próbowali dotrzeć do Zawii. W tym czasie założono im opaski na oczy, skuto kajdankami, bito i poniżano.
Według wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay traktowanie reporterów BBC można uznać za tortury. "To, że zostali oni zatrzymani i traktowani z takim okrucieństwem - co może oznaczać tortury - jest absolutnie niedopuszczalne i jest poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego" - oceniła Pillay w komunikacie.
"Skoro ekipy międzynarodowej telewizji może być poddana takim zabiegom, to jestem bardzo zaniepokojona tym, jak traktowani mogą być przeciwnicy libijskiego reżimu, którzy wpadną w ręce służb bezpieczeństwa" - dodała wysoka komisarz.
W wydanym w czwartek komunikacie BBC ostro potępiła zatrzymanie dziennikarzy, podkreślając, jak ważne jest umożliwienie korespondentom "informowania o sytuacji w Libii bez obawy przed atakami". "Pomimo ataków BBC nadal będzie relacjonować rozmów wydarzeń" w tym kraju - zaznaczono w oświadczeniu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.