W Bułgarii przewoźnicy przystąpili w poniedziałek do protestów przeciwko cenom paliw, które w tym najuboższym kraju UE wzrosły od początku roku o 12 procent.
Olej napędowy jest obecnie droższy od benzyny, a przeciętna cena paliw jest wyższa w porównaniu z ceną w ponad połowie państw unijnych.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest - według organizacji przewoźników - monopolistyczna pozycja na rynku jedynej rafinerii w Bułgarii, Nieftochim-Łukoil, należącej do rosyjskiego Łukoila. Koncern ten włada około 30 proc. stacji benzynowych w kraju. Inną przyczyną ma być obłożenie paliw nie tylko akcyzą, lecz i podatkiem VAT.
Wysokie ceny na paliwa powodują m.in. podwyżki cen biletów w transporcie miejskim. Od poniedziałku w Błagojewgradzie, na południowym zachodzie Bułgarii, i w położonym w centrum kraju Płowdiwie o 10 procent zdrożały bilety komunikacji miejskiej.
Ceny paliw odbijają się na wskaźniku inflacji. Według opublikowanych w poniedziałek oficjalnych danych, w lutym inflacja osiągnęła 5,2 proc. w skali rocznej. Od początku roku indeks cen konsumpcyjnych podniósł się o 1,2 proc.
Przewoźnicy domagają się obniżenia akcyzy i zniesienia podwójnego opodatkowania. Protestujący gromadzą się na stacjach benzynowych, przeważnie należących do Łukoilu, i nalewają po kilkaset gramów paliwa. Według radia publicznego od rana w Ruse, Sofii, Płowdiwie, Pazardżiku i innych miastach stacje benzynowe są praktycznie zablokowane przez dziesiątki ciężarówek i autobusów.
W wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika "24 czasa" dyrektor rafinerii Nieftochim-Łukoil Walentin Zlatew zarzucił niektórym organizacjom przewoźników "podsycanie protestów na tle politycznym". Według niego przyczyną podwyżki cen w kraju jest wyłącznie ich wzrost na międzynarodowych rynkach.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.
Ludzie oskarżają mnie o kolaborację. Jak ktokolwiek może tak o mnie mówić?
5,4 mld osób żyje w krajach, gdzie łamane jest prawo do wolności religijnej.