Sejm odrzucił w czwartek projekt ustawy aborcyjnej firmowany przez Martę Lempart. Zakładał on aborcję na życzenie do 12 tygodnia ciąży i stosunkowo łatwą aborcję na jej późniejszym etapie. Przewidywał też aborcję u dziewczynek od 13 lat wzwyż bez zgody rodziców.
Za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu zagłosowało 265 posłów: 225 z PiS, 19 z Koalicji Polskiej, 10 z Konfederacji, czworo z Porozumienia, dwóch z Polski 2050 (Wojciech Maksymowicz i Paweł Zalewski), dwóch z Kukiz'15 (Jarosław Sachajko, Stanisław Żuk), jedna z KO (Joanna Fabisiak), jeden z koła Polskie Sprawy (Zbigniew Girzyński) oraz jeden poseł niezrzeszony (Łukasz Mejza).
Przeciwko odrzuceniu projektu zagłosowało 175 posłów: 120 z KO, 44 z Lewicy, sześcioro z Polski 2050, troje z koła PPS, jedna posłanka z klubu PiS (Monika Pawłowska) oraz jeden z Kukiz'15 (Paweł Kukiz).
Od głosu wstrzymało się czworo posłów: Władysław Teofil Bartoszewski z Koalicji Polskiej, Iwona Michałek z Porozumienia oraz posłowie niezrzeszeni: Paweł Szramka i Zbigniew Ajchler.
Wynik głosowania przyjęty został oklaskami.
Projekt wniósł do Sejmu komitet inicjatywy ustawodawczej "Legalna aborcja bez kompromisów". Zakładał on m.in. prawo do przerwania ciąży do 12. tygodnia, a po tym terminie - gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia fizycznego lub psychicznego kobiety, gdy wyniki diagnostyki prenatalnej lub inne przesłanki medyczne wskazują na to, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu oraz gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego, będącego przedmiotem oświadczenia osoby będącej w ciąży. Pod projektem podpisało się ponad 201 tys. osób, czyli znacznie mniej niż zebrano pod projektami obywatelskimi rozszerzającymi prawną ochronę życia dzieci nienarodzonych.
Zgodnie z projektem Lempart, zabieg przerwania ciąży byłby refundowany przez NFZ. Decyzję o przerwaniu ciąży mogłaby podjąć osoba, która ukończyła 13 lat. W przypadku osoby małoletniej poniżej 13. roku życia, która wyraża wolę przerwania ciąży, wymagana byłaby również zgoda opiekuna prawnego lub, gdy opiekun jej nie wyraża, zgoda sądu opiekuńczego. Znosił karalność dla lekarzy i osób pomagających w aborcji. Uderzał też w obecny kształt klauzuli sumienia, wprowadzając tzw. klauzulę Piłata, czyli - w razie odmowy dokonania aborcji - wskazanie innego medyka, który nie będzie miała takich obiekcji.
Jak podkreślali komentatorzy, projekt był niezgodny z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego, począwszy od tego z 1997 r.
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.