Dziesiątego dnia od wybuchu pożaru w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria strażakom udało się ograniczyć obszar objęty żywiołem o ponad połowę, do 400-450 hektarów. W kilku rejonach parku w ciągu dnia pojawiały się jednak ponowne skupiska ognia.
Sztab kierujący akcją gaśniczą ściągnął ze wszystkich regionów Czech ręczne kamery termowizyjne, które mają pomóc strażakom w bieżącym określaniu miejsc, gdzie nadal tli się ogień. Ściągnięto także indywidualne plecaki gaśnicze o pojemności 20 litrów wody; stanowią wyposażenie strażaków, którzy dogaszają rejon pożaru.
Strażacy muszą się często zmieniać ze względu na panujące upały. Zdarzają się sytuacje, w których zanim dotrą na miejsce akcji, są już wyczerpani. W środę jeden ze strażaków zasłabł i został przewieziony do szpitala. Na najbliższe dni prognozowane są temperatury nadal przekraczające 30 stopni C.
W środę w walce z pożarem uczestniczyły samoloty i śmigłowce. Czeskie i słowackie maszyny gasiły także skupiska ognia w sąsiednich Niemczech, gdzie płonie park Saska Szwajcaria.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
W wyniku działań Izraela w regionie zginęło ponad 65 tys. osób.