Nie czekajmy na kolejny wybuch, by ruszyć z pomocą dla Libanu. Eksplozja sprzed dwóch lat to wciąż otwarta rana w społeczeństwie, a kraj opuszczają chrześcijanie – mówi ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, w rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń.
80 proc. mieszkańców Libanu żyje poniżej granicy ubóstwa. Abdo El Haddad, z którym Pomoc Kościołowi w Potrzebie współpracuje przy realizowaniu projektów pomocowych, przekazał, że w kraju brakuje paliwa, pieniędzy na leki i żywności.
„Liban był często nazywany Szwajcarią Bliskiego Wschodu. Dziś jest w opłakanym stanie, zarówno pod względem gospodarczym, jak i politycznym” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło. Dramatyczną sytuację pogorszyła jeszcze wojna na Ukrainie. 66 proc. zboża w Kraju Cedrów pochodziło z importu, w tym 12 proc. z Rosji. Zapasy zniszczyła eksplozja w porcie w Bejrucie, od której dziś mijają dwa lata. Ludzie nie chcą pogodzić się z brakiem chleba i wysokimi cenami. Protestują przed piekarniami. Żywność zdrożała w ostatnich miesiącach o blisko 50 proc., a pensje wciąż stoją w miejscu.
„To wszystko doprowadza ludzi do przekonania, że muszą emigrować i szukać lepszego życia dla siebie i swoich najbliższych zagranicą. Kard. Rai powiedział, że musimy podjąć jakieś środki, bo jeśli dalej pozostawimy Liban samemu sobie, to ludzie dalej będą stamtąd uciekać, czemu trudno się dziwić” – podkreśla ks. prof. Cisło.
Do tej pory w Kraju Cedrów obok siebie żyli chrześcijanie i muzułmanie. Emigracja tych pierwszych może zdemolować dotychczasowy model polityczny i społeczny. Za tym, by Liban pozostał krajem pluralizmu, opowiada się Ojciec Święty Franciszek. Mówił o tym w trakcie środowej audiencji generalnej, w której przypomniał o wybuchu w porcie. „Kieruję moje myśli do rodzin ofiar tego katastrofalnego wydarzenia oraz całego umiłowanego narodu. Modlę się, aby każdy został pocieszony przez wiarę, umocniony prawdą, która nie może pozostawać w ukryciu” – wskazał Papież.
Po dwóch latach od tragedii nie udało się znaleźć winnych. Spore nadzieje wiązano z wynikiem ostatnich wyborów, po których większość w parlamencie stracił proirański Hezbollah. Mijają jednak kolejne miesiące, a w Libanie wciąż nie ma nowego rządu. Instytucjonalny kryzys – o czym przekonuje kard. Rai – może odbić się na nadchodzących wyborach prezydenckich.
W rocznicę wybuchu w porcie ks. prof. Cisło przypomina, że eksplozja kosztowała życie ponad 200 osób. „To wciąż otwarta rana. Wśród ofiar było 10 strażaków, którzy w pierwszym odruchu serca ruszyli z akcją ratunkową. Jeden z nich ma dziś swoje mauzoleum przy domu rodziców. Wielu Libańczyków przyjeżdża tam modlić się i dziękować za tych, którzy zginęli chcąc ratować innych” – dodaje dyrektor sekcji polskiej PKWP.
Na skutek eksplozji dach nad głową straciło ponad 100 tys. osób. By ratować chorych, lekarze operowali na parkingach przy światłach latarek z telefonów komórkowych. Pieniędzy nie mają dziś nawet policjanci. „Otrzymując 20 dolarów miesięcznie nie są w stanie utrzymać swoich rodzin” – mówi ks. prof. Cisło. Apeluje, by nie czekać na kolejny wybuch, ale już dziś reagować na dramatyczną sytuację Kraju Cedrów.
Pilnej reakcji wymaga szkolnictwo. „Ok. 2 tys. szkół może być w krótkim czasie zamkniętych, jeśli nie udzielimy im pomocy. Kościoła i innych instytucji nie stać na to, żeby opłacić nauczycieli” – wyjaśnia dyrektor sekcji polskiej PKWP. Zauważa, że dzieci, jeśli pozostaną dłużej bez nauki, staną się łatwym łupem dla przestępców, a przyszłość mogą spędzić na ulicy, żyjąc z wymuszania i gangów.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.