Z każdym tygodniem rośnie liczba męczenników w Nigerii, ale rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Znamy to już z Iraku.
Nie ma ostatnio praktycznie tygodnia, w którym nie docierałyby wieści o kolejnych porwanych i zamordowanych w Nigerii chrześcijanach. Informacje te podaje lokalny Kościół, cytują je misyjne agencje, ale trudno je znaleźć w mainstrimowych mediach, a już na pewno nie trafiają na pierwsze strony gazet. Aż trudno w to uwierzyć, bo liczby są zatrważające. Od początku roku porwano w tym kraju ponad 20 księży, czterech z nich zamordowano. W tym samym czasie zabitych zostało ponad 600 chrześcijan, głównie kobiet i dzieci.
Należytego zainteresowania nie miała nawet zbrodnia w Pięćdziesiątnicę, gdy islamiści strzelali do ludzi uczestniczących w uroczystej Mszy w kościele. Nawet zdjęcia zabitych przy ołtarzu małych dzieci i kobiet w ciąży nie poruszyły serc medialnych decydentów. Gdyby podobnej zbrodni dokonano w USA byłaby światowa wrzawa. Mam wrażenie, że życie Nigeryjczyka a tym bardziej chrześcijanina zdaje się mniej znaczyć. W dobie haseł o powszechnym braterstwie, niewygodnym zdaje się być fakt, że za tymi zbrodniami stoją islamscy fundamentaliści.
Arcybiskup stołecznej Abudży wielokrotnie powtarzał, że bierność i milczenie świata oznacza przyłożenie ręki do tych zbrodni. Jednak dalej odwracamy wzrok i udajemy, że nic się nie dzieje. Warto jednak przynajmniej zauważyć moc wiary tych ludzi. Wiedzą, że każda niedzielna Msza może być dla nich ostatnią a jednak nie rezygnują. Proboszcz parafii św. Franciszka Ksawerego w Owo, gdzie doszło do ostatniej masakry, wyznał, że w kolejną niedzielę na liturgię przyszły takie tłumy, jakich nigdy wcześniej nie widział. Już Tertulian mawiał, że krew męczenników jest nasieniem chrześcijan. Tam, gdzie chrześcijaństwo jest prześladowane, jest ono, paradoksalnie, niezwykle żywotne. Może ono wiele powiedzieć nam, uśpionym dobrobytem.
Patrząc na krzyż powinniśmy się uczyć solidarności z naszymi cierpiącymi współbraćmi. Trzeba modlitwy o siłę i męstwo dla nich, ale i konkretnego wsparcia. Odpowiedzią na to jest kryzysowy fundusz pomocy nigeryjskim chrześcijanom organizowany przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Będzie on ich wspierać nie tylko humanitarnie, zapewniając środki na żywność i odbudowę zniszczonych przez fundamentalistów z Boko Haram domów. Fundusze przeznaczone zostaną również na projekty związane z edukacją dzieci, formacją katechistów i seminarzystów oraz budową kościołów i miejsc modlitwy.
Modlitwa i materialna cegiełka to nasze dostrzeżenie tych niewidzialnych męczenników, by z tego dziejącego się zła mogli wyjść silniejsi. Warto sobie też uświadomić, że to, co się dzieje obecnie w Nigerii jest taką samą czystką etniczną, jakiej byliśmy świadkami w Iraku. Stoi za tym ta sama islamska ideologia, zmienia się jedynie nazwa ugrupowania, do którego należą oprawcy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.