Dla dziecka tragedią jest rozdzielenie z rodziną biologiczną, dlatego podejmujemy działania wspierające rodziny w kryzysie. To m.in. pomoc psychologiczna, ale też wsparcie w codziennych czynnościach - powiedziała PAP Anna Choszcz-Sendrowska ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce rusza z drugą odsłoną kampanii "Pomóż nam chronić dzieci", której celem jest zwrócenie uwagi na pogłębiający się kryzys wielu rodzin, wynikający z sytuacji ekonomicznej w Polsce, ale także z problemów psychicznych polskich dzieci i młodzieży, które nasiliły się w czasie pandemii.
Kampania jest jednym z elementów Programu Umacniania Rodziny - SOS Rodzinie, działającego w 18 miejscach w Polsce, zarówno w dużych miastach (np. w Lublinie i Koszalinie), jak i w mniejszych (w Karlinie w woj. zachodniopomorskim i w Kraśniku w woj. lubelskim).
Anna Choszcz-Sendrowska powiedziała PAP, że celem działań jest wsparcie rodzin zagrożonych rozpadem.
"Program profilaktyczny SOS Rodzinie jest pracą u podstaw z rodzinami w kryzysie. Prowadzimy go od 12 lat. Wiemy, jak wielką tragedią dla dziecka jest rozdzielenie z rodziną biologiczną, więc działamy profilaktycznie po to, żeby dzieci nie trafiały do rodziny zastępczej. Chcemy też umacniać rodzinę, znaleźć w niej potencjał, żeby rodzice byli wystarczająco dobrymi rodzicami dla swoich dzieci" - wyjaśniła ekspertka.
Zwróciła uwagę, że wyzwaniem dla rodzin jest m.in. stan psychiczny polskich dzieci, który po dwóch latach pandemii jest alarmujący.
Podała, że w 2021 r. 1496 dzieci i nastolatków poniżej 18 lat podjęło próbę samobójczą. 127 z tych zachowań zakończyło się śmiercią. Tym samym - jak podkreśliła ekspertka - liczba prób, w porównaniu z poprzednim rokiem, wzrosła o 77 proc., a liczba śmierci o 19 proc.
Z kolei według badania przeprowadzonego przez badaczy z Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie myśli o śmierci i czynach samobójczych doskwierają uczniom klasy VII i VIII szkoły podstawowej o 25 proc. częściej niż przed pandemią. Czują się oni też dużo bardziej osamotnieni (30 proc. więcej uczniów) oraz nasiliły się u nich problemy z koncentracją (36 proc. więcej uczniów).
Choszcz-Sendrowska wskazała, że problem nasila się przez ograniczony dostęp do opieki psychiatrycznej, szczególnie w małych miejscowościach.
"W dodatku niewiele ponad połowa szkół zatrudnia psychologów. Przed pandemią dzieci potrzebujących specjalistycznej opieki było około 600 tys. Dziś, gdy liczba ta, jak twierdzą eksperci, jest o wiele większa, w Polsce na jednego psychiatrę przypadać może nawet do 2000 pacjentów. Z kolei ceny w prywatnych gabinetach sięgają nawet 400 zł" - wskazała ekspertka.
W wypełnieniu tej luki ma pomóc właśnie program SOS Rodzinie, który oferuje szeroko zakrojoną pomoc rodzinom i dzieciom w kryzysie. W świetlicach środowiskowych dzieci mogą otrzymać ciepły posiłek i opiekę psychologiczną. Dzięki programowi mają one także możliwość rozwijania swoich pasji, integrowania się czy wyjazdów na wycieczki. Pracownicy docierają do niewielkich wiosek, odwiedzają rodziny i wspierają je w codziennych wyzwaniach.
"Bohaterką naszej kampanii jest Ola, której rodzina jest w kryzysie. Oli nie wychowują jej biologiczni rodzice, wychowuje ją dziadek. Dziadek jest chory, nie może pracować, dlatego ledwo wiążą koniec z końcem. My takie rodziny jak rodzina Oli wspieramy. Nie tylko w tym, że Ola po lekcjach może pójść do świetlicy, ale też dziadek dostaje wsparcie. Przyjeżdża do niego nasz pracownik socjalny, rozmawia z nim, pomaga załatwić różne sprawy" - powiedziała Choszcz-Sendrowska.
Podkreśliła, że to ważne, by wsparcie było kompleksowe i obejmowało zarówno dzieci, jak i rodziców.
"My nie dajemy ryby tylko dajemy wędkę. Nie dajemy rodzinom pieniędzy, wspieramy ich w budowaniu umiejętności opiekuńczo-wychowawczych. Czasami polega to na tym, że pracownik socjalny uczy, jak ugotować zupę, jak dbać o porządek w domu, jak zaplanować budżet. To jest też wsparcie psychologiczne, motywacyjne - jeśli np. mamy do czynienia z nałogiem jednego z rodziców, wspieramy go w terapii. To jest pomoc w uzyskaniu dostępu do specjalistów, jeśli widzimy, że dziecko ma dysfunkcje" - wyjaśniła ekspertka.
Jak dodała, pomoc bardzo często przynosi efekty, bo wiele rodzin objętych wsparciem usamodzielnia się.
"To, że rodzice są zmotywowani do zmiany, że chcą żyć inaczej, pracować nad tym, jak rozmawiać ze swoimi dziećmi, wiedzieć, jak spędzać z nimi czas, to ma proste przełożenie na samopoczucie i stan psychiczny najmłodszych" - wskazała.
Stowarzyszenie w ramach programu współpracuje m.in. z lokalnymi ośrodkami pomocy społecznej i szkołami.
"Często ludzie zgłaszają się bezpośrednio do naszych placówek przy Wioskach SOS. Jesteśmy w 18 miejscach w Polsce, jednak bardzo zależy nam na tym, żeby być w większej liczbie miejsc. Jesteśmy przekonani, że program powinien być powszechny i dostępny dla każdego" - podkreśliła Choszcz-Sendrowska.
Osoby, które chcą dowiedzieć się więcej, jak pomóc dzieciom, mogą wysłać SMS o treści "Ola" pod numer 4777 (koszt zgodny z cennikiem operatora). W odpowiedzi na SMS przedstawiciele stowarzyszenia oddzwonią, aby opowiedzieć o możliwościach wsparcia.
W ramach akcji uruchomiona została również specjalna strona www.dziecisos.org, na której można przekazać comiesięczną darowiznę.
Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce od ponad 37 lat pomaga dzieciom pozbawionym opieki rodziców i tym z rodzin w trudnej sytuacji życiowej. Jest częścią międzynarodowej organizacji SOS Children's Villages, obecnej w 136 krajach świata.
W Polsce prowadzi cztery SOS Wioski Dziecięce: w Biłgoraju, Kraśniku, Siedlcach i w Karlinie. Wioska SOS to osiedle 12-14 domów. W każdym z nich mieszka Rodzina SOS, którą tworzą Rodzice SOS - może to być małżeństwo lub osoba samotna - oraz od 6 do 8 powierzonych ich opiece dzieci.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.