Rodzina i przyjaciele pożegnali w piątek strażaka-ochotnika Andrzeja Puskarza, który podczas pełnienia służby został śmiertelnie potrącony na autostradzie A4. Po mszy św. w kościele w Balicach, kondukt żałobny ruszył na cmentarz w Morawicy, gdzie nastąpiło ostatnie pożegnanie.
W homilii wygłoszonej podczas mszy św. ks. Stanisław Maślanka zwrócił uwagę, jak wielu ludzi towarzyszy zmarłemu druhowi w jego ostatniej drodze. "Wszyscy jednoczymy się w smutku. Są czasem takie pogrzeby, gdy tylko kamienie nie płaczą. Wszyscy inni – płaczą, jeśli nie w głos, to w sercu" – podkreślił duchowny.
W mszy żałobnej tłumnie uczestniczyli bliscy 38-letniego strażaka OSP w Balicach i jego żony strażaczki, która została ciężko ranna podczas wypadku na autostradzie A4 w rejonie Balic. Druha żegnała również społeczność strażacka i przedstawiciele władz regionalnych. Strażak został pośmiertnie odznaczony przyznanym mu przez prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi za działalność na rzecz ochrony przeciwpożarowej.
W wygłoszonej homilii ks. Maślanka zwrócił uwagę na ogromne poświęcenie małżeństwa, które - mimo że wspólnie wychowywało czwórkę dzieci - nie zastanawiało się ani chwilę, gdy trzeba było ruszyć na ratunek. "Myślę, że Andrzej i Magdalena uświadomili sobie, że trzeba iść, ratować, bo ktoś tam ginie. Tu są dzieci, dom, a tam ktoś woła. Trzeba iść" - mówił duchowny.
"Zrealizowali to, że trzeba iść na ratunek, nawet ryzykując własne życie. To jest ta świadomość: nie żyjemy tylko dla siebie, żyjemy dla innych, idziemy nieść pomoc. To wielkie zadanie" - wskazał ksiądz. Jak zapewnił, Bóg nie zapomni ani o tych, którzy oddają swoje życie za innych, ani tych, którzy po nich zostają.
Po mszy św. w kościele w Balicach kondukt żałobny wyruszył w kilkukilometrową drogę na cmentarz w Morawicy, gdzie trumna z ciałem zmarłego została złożona do grobu.
Do śmiertelnego wypadku doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Po kolizji samochodu osobowego z łosiem do zabezpieczenia uszkodzonego pojazdu i zwierzęcia znajdujących się na pasie awaryjnym skierowane zostały trzy załogi straży pożarnej z PSP JRG Kraków, OSP Balice i OSP Morawica. Jako pierwsi dotarli strażacy z OSP Balice. Troje strażaków przeszło przez bariery na pas awaryjny na kierunku Katowice – Kraków, gdzie rozpoczęli zabezpieczanie miejsca zdarzenia oraz udzielili pomocy osobie poszkodowanej.
Od strony Katowic prawym pasem ruchu nadjechał samochód, którego kierujący - widząc zdarzenie - zatrzymał się. Ale w niego uderzył inny kierowca, 21-letni Węgier. Po zderzeniu samochód ten zjechał na pas awaryjny, gdzie najechał na strażaków z OSP Balice.
38-latek, poniósł śmierć na miejscu wypadku, a jego żona, również uczestnicząca w akcji jako strażak OSP Balice, odniosła poważne obrażenia i została zabrana do jednego z krakowskich szpitali. Trzeci strażak został zaopatrzony w szpitalu i wypisany do domu.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.