Reklama

Argentyna mistrzem świata!

Fenomenalny mecz, spektakularne zwroty akcji i kompletna odmiana po kapitalnych dwóch minutach gry Kyliana Mbappe i genialnej akcji z Messim w roli głównej w dogrywce. Takiego spektaklu w finale mundialu nie pamiętają najstarsi górale.

Reklama

Przedmowa

W starciu dwóch wielkich drużyn, z których obie do dzisiejszego dnia dwukrotnie triumfowały w mistrzostwach świata w piłce nożnej, Francja broniła tytułu sprzed czterech lat, ale to Argentynę delikatnie faworyzowali bukmacherzy i prognozy wygenerowane komputerowo na podstawie statystyk dotychczasowej gry na tym turnieju. W drodze do finału Argentyna na otwarcie turnieju sensacyjnie przegrała z Arabią Saudyjską, ale już w kolejnych meczach grupowych pewnie wygrała 2:0 z Meksykiem i takim samym stosunkiem bramek z Polską. W fazie pucharowej drużyna, której kapitanem jest Leo Messi wyrzucała za burtę mundialu kolejno Australię (2:1), Holandię (2:2, awans po karnych) i Chorwację (pewna wygrana 3:0). Francuzi w 1/8 finały wygrali 3:1 z Polską, w ćwierćfinale pokonali Anglię 2:1, a w półfinale 2:0 sensację tego turnieju - Maroko. Gdyby za prognostyk przed finałem wziąć starcie obu drużyn z ich jedynym wspólnym rywalem na tych mistrzostwach - Polską, to trudno byłoby wyrokować o faworycie, bo obaj finaliści pokonali nas dwiema bramkami, choć bez wątpienia z gry zdecydowanie bardziej przytłoczyła Biało-Czerwonych Argentyna.

Rozdział I: You shall not pass Francjo!

Gdybologia i prognozy jednak mają w piłce nożnej znaczenie drugorzędne i co najwyżej pomocnicze, bo każdy nowy mecz jest otwartą nową księgą, składającą się z co najmniej dwóch 45-minutowych rozdziałów a czasami nawet trzech kolejnych, z których ostatni bywa serią rzutów karnych. W niedzielę już pierwszy rozdział tej księgi był pisany zdecydowanie pod dyktando Argentyńczyków. Już w 3. minucie Messi i przyjaciele przeprowadzili pierwszą groźną akcję w polu karnym Francuzów. Strzał voleyem Alvareza był oddany ze spalonego, ale piłkę i tak złapał Lloris. Zalewwie 3 minuty później De Paul strzelał po raz kolejny na bramkę Trójkolorowych, ale i tym razem Lloris wyszedł z tego obronną ręką. W pierwszych 10 minutach Albicelestes oddali trzy strzały, Francja ani jednego. To drużyna z Ameryki Południowej wyraźnie narzuciła swoje warunki, jednak san rywalizacji tego nie oddawał - pomimo szturmu bramki Llorisa było 0:0. 

Dopiero w 13. minucie obrońcy tytułu skonstruowali pierwszą akcję ofensywną, ale Mbappe w polu karnym został uprzedzony przez Martineza. Przełomowa okazała się akcja Alvareza i DiMarii z 22 minuty, gdy ten drugi został sfaulowany w polu karnym przez Dembele. Sędziujący to spotkanie Szymon Marciniak wskazał na "11" metr, do karnego podszedł Leo Messi. Llloris, choć jest świetnym bramkarzem, nie powtórzył wyczynu Wojtka Szczęsnego i Argentyna prowadziła 1:0, a jej kapitan zaliczył swojego szóstego gola na tym turnieju.

Po utracie bramki można było liczyć na to, że Francuzi rzucą się do odrabiania strat i szturmem zaatakują bramkę bronioną przez Martineza. Jednak ich ofensywa był równie dynamiczna jak ta, którą zademonstrowali we wrześniu 1939, gdy wypowiedzieli wojnę hitlerowskim Niemcom - zarówno wtedy jak i dziś kronikarze przez długi czas nie odnotowali strzałów oddanych ze strony Francji. Różnica na korzyść współczesnych Trójkolorowych była taka, że ich akcje ofensywne skutecznie blokowali i przerywali Argentyńczycy, zaś przed 83 laty nie było czego przerywać.

Po jednej z takich przerwanych akcji, w 36 minucie Biało-błękitni wyprowadzili kapitalną kontrę. W kilka sekund piłka powędrowała od Messiego do Alvareza, od Alvareza do MacAllistera, a ten po skosie podał piłkę do wbiegającego w pole karne DiMarii, który pewnie pokonał Llorisa i wprawił miliony Argentyńczyków i setki milionów kibiców Argentyny w euforię. Argentyna prowadziła już z Francją 2:0!

Do końca przedłużonej aż o 7 minut pierwszej połowy Francuzi wyglądali niewiele lepiej niż Polska mierząca się z tym samym rywalem. Ich gra była nieskuteczna, a rywal rozbijał jakiekolwiek próby przedarcia się choćby w pobliże pola karnego Martineza.

Rozdział II: Od przewidywalnego opowiadania, po spektakularny thriller

Początek drugiej połowy nie przyniósł znaczącej odmiany. Choć Francja próbowała atakować, Argentyna konsekwentnie rozbijała te próby i odgrywała się niebezpiecznymi kontrami. Swoich szans nie wykorzystał MacAllister, DePaul, Alvarez i Messi. Kiedy w 80 minucie wszystko wyglądało na to, że kwestia tytułu jest już raczej rozstrzygnięta, gdy argentyńscy kibice trzymali już w gotowości butelki z szampanem, losy spotkania zmieniły się jak warunki na polskich drogach w zeszłym tygodniu, gdy grudniowy atak zimy zaskoczył drogowców. Nowym otwarciem okazała się chwila dekoncentracji i błąd w obronie Argentyńczyków: faulowany w polu karnym Kolo Muani wywalczył rzut karny dla Francji, a Kylian Mbappe bez mrugnięcia okiem zamienił tę okazję na swoją szóstą bramkę na tym mundialu i gola kontaktowego. Francja przegrywała już tylko jedną bramką i na 10 minut przed końcem finału w sercach piłkarzy i kibiców znad Sekwany na nowo rozgorzał ogień wiary w obronę tytułu. 

Jednak to był dopiero początek. Nim do Argentyńczyków dotarło, że właśnie stracili gola, Martinez musiał wyciągać piłkę z siatki po raz drugi. Zaledwie dwie minuty po strzeleniu karnego Mbappe z akcji, która rozpoczęła się od straty Messiego! Coman odebrał piłkę Messiemu, podał do Rabiot. Rabiot górą posłał piłkę do Mbappe, a ten do Thurama. Thuram odegrał do Mbappe, a gwiazda reprezentacji Francji i PSG uderzył z pierwszej piłki w długi róg i zdobył drugą bramkę dla Francji!

Francja odrobiła straty w dwie minuty, a Mbappe wyprzedził w 120 sekund Messiego w klasyfikacji najlepszych strzelców turnieju! Mecz jakby rozpoczął się od nowa, Francuzi zaczęli wreszcie grać w piłkę, a Argentyńczycy w kompletnym szoku stracili grunt pod nogami. Jeszcze w doliczonym czasie gry Messi mógł rozstrzygnąć spotkanie, gdy odpalił potężną bombę w światło bramki Llorisa, ale to bramkarz reprezentacji Francji stał się w tej chwili prawdziwym bohaterem wybijając futbolówkę ponad poprzeczkę. W drugim rozdziale zatem spektakularny zwrot akcji, niczym w najlepszych thrillerach i wynik 2:2. A to oznacza dogrywkę!

Rozdział III: Szachy ze wskazaniem na Argentyną

Dogrywka to zawsze inna gra niż w regulaminowych dwóch połowach. Obie drużyny są zmęczone, czasu nie ma wiele, bo obie połowy trwają zaledwie po 15 minut, więc na ewentualne odrabianie straconego gola nie ma wiele czasu. Nic dziwnego, że ten rozdział zwykle przypomina bardziej szachy niż szaloną bitwę w stylu książek Sapkowskiego. Tak też wyglądały pierwsze minuty pierwszej połowy dogrywki. Stopniową dominację uzyskiwali Argentyńczycy, ale i Francuzi mieli swoje okazję, jak ta z z 100. minuty, gdy Messi wybijał piłkę na rzut wolny. Ale to Albicelestes w ostatniej akcji pierwszej części dogrywki mieli najlepszą szansę na zdobycie prowadzenia: Lautaro Martinez uderzał z bliskiej odległości na bramkę, ale wślizg uratował Francuzów. Była dobitka, ale i interwencja "Trójkolorowych".

Rozdział IV: Wielki powrót wielkiego Messiego, hat-trick Mbappe

To, co nie udało się Martinezowi, udało się Messiemu. Najpierw w 109. min. uderzał Lautaro Martinez, ale piłkę odbił Lloris. Messi dobił bez litości. Obrońca wybił piłkę z bramki, ale ta była już wyraźnie za linią bramkową.  Argentyna oszalała ze szczęścia, jakby drużyna dostała nowe życie! Jednak Francuzi nie mieli już nic do stracenia, kompletnie nic. Rzucili się do rozpaczliwej walki o wymykający się z rąk puchar świata i po strzale na bramkę Martineza piłka odbiła się od ręki stojącego w polu karnym obrońcy Argentyny. Sędzia Marciniak po krótkiej konsultacji z VARem po raz drugi podyktował karny dla Francji i po raz drugi pewnie okazję wykorzystał Mbappe, zdobywając tym samym hat-tricka w finałowym meczu. Znów ucichli kibice w biało-błękinych koszulkach, zarówno na stadionie jak i na całym świecie, znów wybuchnęli rykiem szczęścia fani Trójkolorowych, choć ani dla jednych nie oznaczało to jeszcze porażki, ani dla drugich zwycięstwa. W 117. minucie meczu mieliśmy 3:3!

Do końca szachów już nie było: w ostatnich minutach dogrywki kapitalne szanse zmarnowali jeszcze jedni i drudzy, wyraźnie żadna z drużyn nie miała ochoty na loteryjny horror rzutów karnych. Ale ani Argentynie ani Francji nie udało się rozstrzygnąć spotkania w czasie dogrywki. Thriller płynnie przerodził się w horror.

Rozdział V: Czarna rozpacz Francuzów, Albicelestes w piłkarskich niebiosach!

Karne to zawsze wojna nerwów. Pierwsi strzelali Francuzi, a w pierwszej kolejce strzeli bezbłędnie Mbappe i Messi. W drugiej kolejce to Martinez obroniłstrzał Comana, a Dybala dał prowadzenie Argentynie. Trzecia kolejka pogrążyła Francję w czarnej rozpaczy: Touchameni nie trafił w światło bramki! Paredes podwyższył na 3:1 dla Argentyny. I nawet trafienie Kolo Muani w czwartej kolejce nie uratowało Francji, bo Montinel trafiając czwartego karnego dał Argentynie to, czego pragnęła. 

Niewielu wracało w finale mundialu z tak dalekiej podróży jak Argentyna. I to dwukrotnie! Niewiele w historii piłki nożnej było tak widowiskowych i dramatycznych finałów jak ten. Argentyńczycy dwukrotnie byli jedną nogą w piłkarskim niebie i dwukrotnie Francuzi ściągali ich brutalnie na ziemię. Ale nawet hat-trick Kyliana Mbappe nie wyrwał Albicelestes tego triumfu. Messi i spółka mistrzami świata 2022!

Argentyna - Francja 3:3 (karne 4:2).

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama