„Nie zdołali nas podzielić. Zwyciężyliśmy, pozostaliśmy braćmi” – wypowiadając te słowa kilkunastoletni chłopak umarł.
Mam w tym roku szczególny Wielki Post. Przeżywam go wraz z Kościołem Burundi. Kościołem doświadczonym dramatem wieloletnich wojen etnicznych, tragedią bratobójczych mordów, a zarazem Kościołem męczenników.
Do Buta dotarłam późnym rankiem. Przywitał mnie gwar dobiegający z boiska, gdzie uczniowie tamtejszego niższego seminarium duchownego grali właśnie w piłkę. Wizytę zaczęłam od kościoła. Malowidło w prezbiterium przedstawia Dobrego Pasterza spacerującego po wzgórzach wznoszących się na tyłach szkoły. W 1997 r. stacjonowali na nich rebelianci, którzy ustawili tam karabin maszynowy. Rankiem 30 kwietnia zaatakowali szkołę. Chłopy zbudzeni strzałem skryli się pod łóżkami w sypialni. Oprawcy, którymi kierowała kobieta byli jednak bezlitośni. Strzałami z karabinu po łóżkach zmusili chłopców do wyjścia. Zagrozili, że jeśli będą się dalej chować czeka ich nie kula, ale ścięcie maczetą…
Po kolei zaczęli wychodzić. Kobieta zadysponowała: „Tutsi na lewo, Hutu na prawo”. Chłopcy nie chcieli się podzielić. Powiedzieli, że są braćmi w Chrystusie. Kobieta pociągnęła po grupie serią z karabinu. Jej koledzy w grupę seminarzystów rzucili granaty. Rozległ się huk. Jęki konających mieszały się ze słowami modlitwy. Ci którzy przeżyli mówią, że chłopcy przed śmiercią wypowiadali słowa przebaczenia modląc się za swych katów.
Dziś niedaleko tego miejsca wznosi się sanktuarium Męczenników Braterstwa. Przed wejściem 40 prostych grobów, a w prezbiterium po bokach Chrystusa Zmartwychwstałego skopiowane na podstawie zdjęć twarze 40 młodych męczenników. Jest to miejsce modlitwy o pojednanie i przebaczenie, miejsce gdzie współczesne pokolenia uczą się, że można żyć razem mimo istniejących podziałów etnicznych. Ks. Zachary ówczesny rektor seminarium mówi mi: „Uczyliśmy się tego braterstwa w codziennym życiu. Chłopcy poznawali sytuację polityczną kraju, jego historię. Całe godziny spędziliśmy na dyskusjach i próbie zrozumienia istniejących różnic. Modliliśmy się razem, razem sprawowaliśmy Najświętszą Ofiarę. Stawali się braćmi. To zaowocowało podczas masakry”. Z chłopców którzy przeżyli dziesięciu zostało księżmi. Ich misją stało się obalanie murów podziałów i głoszenie pojednania.
Trudno mi ukryć emocje i zachować dystans wobec tego czego jestem świadkiem. Jedna z obecnych ze mną osób mówi: „Często w Europie z góry patrzymy na młode Kościoły Burundi czy Rwandy. Szczególnie ten ostatni oskarżamy o porażkę w czasie ludobójstwa. A sami jak żyjemy? Jakie jest nasze chrześcijańskie świadectwo?” Pytanie o świadectwo jest jakby mottem tych wielkopostnych dni.
Kilka dni po pobycie w Buta poznaję Rwandyjkę. Nosi skazanym za ludobójstwo do więzienia jedzenie. Tacy oprawcy jak oni zabili najpierw jej męża, a następnie czworo dzieci. Latami żyła w nienawiści. Doświadczyła Bożego Miłosierdzia. Mówi, że Jezus uczynił jej serce zdolnym do przebaczenia. Wypowiedziała słowa przebaczenia. Jednak jak dodaje, naprawdę przebaczyła dopiero wówczas, gdy po raz pierwszy jednemu z katów podała miskę z jedzeniem. I robi to po dziś dzień.
Mówimy, że wiara bez uczynków jest martwa. Kiedy uczynki są aż tak heroiczne, jak wielka musi być wiara…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.