Nie mam nic przeciw wspólnotom – grupom – radom. To wspaniały pomysł na rozwój wiary i dojrzałego chrześcijaństwa. Niemniej nie powinna to być jedyna propozycja Kościoła.
Rok 2012. To jeszcze trochę czasu, ale plany trzeba mieć wcześniej. W informacji o programie duszpasterskim znalazłam ciekawą myśl. „Ożywienie struktur komunijnych, czyli różnego rodzaju rad skupiających także świeckich, ma doprowadzić do stanu, kiedy wierni będą się czuli ‘bardziej zadomowieni w Kościele, a sam Kościół stanie się bardziej udomowiony’. W związku z tym w jednej z diecezji prowadzi się program szkoleń dla członków rad parafialnych obejmujący podstawy eklezjologii, promocję wizji Kościoła jako wspólnoty, rolę laikatu w procesie ewangelizacji i zasady współpracy duchownych i świeckich.
Wszystko to jest bardzo cenne i dobrze, że problem funkcjonowania Kościoła jako wspólnoty, nie instytucji został zauważony. Zastanawiam się tylko, jakie szanse powodzenia mają wspomniane działania. Szkolenie ludzi to cenna rzecz, polega jednak przede wszystkim na dostarczeniu informacji „jak być powinno”. Następnie ci sami ludzie wracają do swojej rzeczywistości, w której możliwość realizacji pięknych postulatów jest różna. I co z tego, że usłyszeli, skoro niewiele mogą zrobić, poza osobistym nawróceniem i cierpliwością?
Postuluje się od dawna, że parafia powinna być wspólnotą wspólnot. W małej grupie łatwiej jest doświadczyć wspólnoty i poczuć się częścią Kościoła. Bez wątpienia tak jest. Problem pojawia się na poziomie parafii. Z moich obserwacji wynika, że jeśli parafia mocno stawia na wspólnoty, sama wspólnotą być przestaje. Jest tylko przestrzenią, strukturą organizacyjną, w której sprawuje się liturgia i w której wspólnoty znajdują swoje miejsce. Doświadczenie żywego Kościoła, wspólnoty ludzi wierzących, jest dostępne dla tych, którzy gdzieś przynależą.
Nie mam nic przeciw wspólnotom – grupom – radom. To wspaniały pomysł na rozwój wiary i dojrzałego chrześcijaństwa. Niemniej nie powinna to być jedyna propozycja Kościoła.
Jest możliwe stworzenie wspólnoty w ramach dużej parafii. Nie o liczebność tu chodzi, a o relacje między ludźmi, którzy znają się lepiej lub gorzej, ale latami spotykają się w jednym miejscu na liturgii. Wspólnoty, której doświadcza szybko każdy, kto się tam pojawia.
Promowanie wizji Kościoła jako wspólnoty to rzecz cenna. Niestety skuteczna może być tylko wtedy, jeśli środkiem promocji będzie życie kolejnych osób. Wspólnoty nie da się nauczyć. Wspólnoty trzeba doświadczyć. Wspólnoty – to znaczy wzajemnego zainteresowania, szacunku i życzliwości. Z takiej relacji między ludźmi rodzi się współodpowiedzialność.
Bez tego nigdy Kościół nie stanie się „bardziej udomowiony”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.