W niedzielny ranek dokonano zamachu bombowego na kościół syryjsko-prawosławny w miejscowości Sahle we wschodnim Libanie. Według informacji miejscowych mediów, nikt nie ucierpiał w zamachu, powstały jedynie szkody materialne.
Dwukilogramowy ładunek wybuchowy eksplodował o godzinie 4.15 rano w bocznym wejściu do syryjsko-prawosławnego kościoła Matki Bożej. Zniszczeniu uległy drzwi, ławki, ołtarz oraz kilka aut stojących w pobliżu kościoła. Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu.
Arcybiskup Yostinos Boulos Safar z Sahle potępił zamach jako akt wandalizmu niewiernych i zapowiedział, że wszystkie nabożeństwa będą się odbywały zgodnie z planem. Zamach potępił też poseł do parlamentu i były minister turystyki Elie Marouni i zaapelował do wojska o wzmocnienie ochrony kościoła.
Kościół w Sahle, miasta odległego o ok. 50 km. od stolicy kraju, Bejrutu znajduje się w dzielnicy przemysłowej. Zamieszkują ją w większości chrześcijanie.
W Sahle 23 marca uzbrojeni mężczyźni uprowadzili siedmiu estońskich turystów. Prowadzona na szeroką skalę akcja ich poszukiwania nie dala dotychczas rezultatu. Minister Marouni podkreślił w libańskich mediach, że oba incydenty mają wspólne podłoże i stanowią próbę destabilizacji w regionie Bekaa.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.