Obecnie szpitalom w Sudanie kończą się zapasy medyczne potrzebne do leczenia cywilów rannych w wyniku walk między siłami rządowymi SAF a paramilitarnymi RSF, brakuje krwi niezbędnej do transfuzji, lekarze nie mogą dotrzeć do rannych, placówki medyczne są przepełnione lub zamknięte - to doprowadzi do kolejnych ofiar śmiertelnych wśród cywilów - przekazał w wypowiedzi udostępnionej PAP dr Ghazali Babiker, przedstawiciel organizacji Lekarze Bez Granic (MSF) w Sudanie.
W wyniku trwających od soboty walk między Siłami Zbrojnymi Sudanu (SAF) a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) zginęło jak dotąd co najmniej 270 osób, a ponad 2,6 tys. zostało rannych - informowało w środę ministerstwo zdrowia Sudanu. W ramach proponowanych przez rząd zmian RSF miały zostać wcielone do regularnej armii Sudanu, ale dowódcy dwóch sił nie mogli zgodzić się co do terminu, w jakim ma to nastąpić. Polityczny spór przerodził się w starcia zbrojne, w których giną cywile.
Przeczytaj: Sudan: Złamano rozejm między siłami rządowymi i oddziałami RSF
"W całym kraju, a szczególnie w Chartumie, w Darfurze, w Kordofanie Północnym i w Al-Kadarif, nasze zespoły stoją w obliczu poważnych wyzwań. Nasze placówki w Nijali w Darfurze Południowym, zostały splądrowane - w tym jeden z naszych magazynów. W Chartumie większość zespołów utknęła w potrzasku z powodu trwających zaciekłych walk i nie ma dostępu do magazynów, w których znajduje się kluczowe wyposażenie medyczne, jakie powinno zostać przekazane do szpitali. W Chartumie nawet karetki pogotowia są zawracane. Nie zezwala im się na przejazd w celu zabrania ciał zmarłych z ulic, albo aby przetransportować rannych do szpitala" - opisał dr Babiker.
Przedstawiciel Lekarzy Bez Granic poinformował także, że większość rannych, jakich organizacja przyjmuje w szpitalu w mieście Al-Faszir w Darfurze Północnym to cywile, a wśród nich jest wiele dzieci. W prowincji Darfur Północny mieszka ok. 1,5 mln osób, ale funkcjonuje obecnie tylko jeden szpital, w Al-Faszirze, ponieważ inne musiały zostać zamknięte z powodu toczących się w pobliżu walk lub braku możliwości bezpiecznego dotarcia do nich personelu. "Ze względu na to, że nie było żadnego innego miejsca, do którego mogliśmy odesłać pacjentów znajdujących się w najbardziej krytycznym stanie, 11 osób zmarło w wyniku obrażeń w ciągu pierwszych 48 godzin. Obecnie, mimo że mamy pewne możliwości przeprowadzania operacji, w szpitalu jest tylko 38 łóżek, a w ciągu ostatnich trzech dni przyjęliśmy ponad 180 pacjentów. Nie ma dla nich wystarczająco miejsca, a wielu z nich jest leczonych na podłodze oddziałów i w korytarzach" - skomentował dr Babiker.
Również w Chartumie oraz w innych miastach, w których trwają intensywne walki, szpitale są przeciążone lub zamknięte. Personel w działających placówkach medycznych pracuje "bezustannie od początku wybuchu przemocy i jest kompletnie wyczerpany" - przekazał w oświadczeniu lekarz.
"Chciałbym też wspomnieć o tym, że po wojskowym zamachu stanu w 2021 r. większość pomocy międzynarodowej dla Sudanu została zamrożona, co w rezultacie przyniosło wzrost niepewności dotyczącej bezpieczeństwa żywnościowego. Szpitale już wcześniej walczyły o przetrwanie z powodu braków w zaopatrzeniu medycznym i odpływu personelu za granicę" - dodał. Jak zaznaczył, system opieki zdrowotnej Sudanu od kilkudziesięciu lat znajduje się na skraju upadku, jednak ostatnie wydarzenia powodują dalsze pogorszenie sytuacji humanitarnej w kraju.
"Wzywamy strony konfliktu do zagwarantowania bezpieczeństwa personelowi medycznemu i pacjentom, aby mogli oni dotrzeć do placówek medycznych bez obawy o swoje życie. I dodatkowo żądamy, aby strony konfliktu zapewniły, że wszystkie placówki: szpitale, kliniki, magazyny i karetki pogotowia, będą chronione. One nigdy nie mogą być celem (ataków)" - oświadczył dr Babiker.
W poniedziałek siły RSF ostrzelały szpital w Chartumie, uszkadzając oddział położniczy. Pracownicy służby zdrowia zostali zmuszeni do ucieczki i pozostawienia swoich pacjentów, w tym m.in. noworodków. W ocenie sudańskiego Związku Zawodowego Lekarzy obie walczące strony zaatakowały w ciągu kilku ostatnich dni co najmniej sześć szpitali.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.