Ogłaszanie śmierci Jana Pawła II było niezmiernie trudne, chyba trudniejsze niż w przypadku innych papieży - uważa kardynał Leonardo Sandri, który 2 kwietnia 2005 r. na Placu św. Piotra podał wiadomość o zgonie polskiego papieża.
"Zdaję sobie sprawę, że ogłaszanie śmierci Ojca Świętego, który przez ponad 26 lat pontyfikatu napisał wspaniałą księgę miłości do ludu Bożego, ludu, który ze swej strony wyrażał miłość do papieża-Polaka, kogoś z daleka, a jednak tak bardzo kochanego, było niezmiernie trudne, chyba trudniejsze niż w przypadku innych papieży" - powiedział kardynał na spotkaniu z dziennikarzami z Polski w Rzymie.
Wspominając wydarzenia sprzed sześciu lat watykański hierarcha oświadczył: "To było uczucie smutku, tego wszystkiego, co jest bardzo bolesne, a z drugiej strony (...) uczucie nadziei, świadomość tego, że odchodzi człowiek święty, który zawsze pozostaje w rękach Ojca".
"Myślę, że beatyfikacja Jana Pawła II ma ogromne znaczenie. Po tym wszystkim, co miałem okazję widzieć, czy mógłbym wątpić, że był on człowiekiem Bożym? - powiedział dalej kard. Sandri, który kieruje Kongregacją Kościołów Wschodnich.
Pokreślił, że "bez wątpienia Polacy powinni być najbardziej dumni, ponieważ należał on do waszego narodu". Odpowiadając na jedno z pytań watykański hierarcha powiedział: "Oczywiście rozumiem, że Polacy chcieliby go mieć bliżej, ale jak pielgrzymowaliście do niego za życia, tak teraz musicie pielgrzymować do Rzymu z hojnością, wielkodusznością, ze świadomością, że należał on do Kościoła Powszechnego, całego Kościoła".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.