Przywódca północnokaukaskich terrorystów Doku Umarow oświadczył w czwartek, że nie da wytchnienia Rosji i obiecał nowe ataki, zapewniając w rozmowie telefonicznej z amerykańskim radiem Wolna Europa, że - wbrew pogłoskom o jego śmierci - cieszy się dobrym zdrowiem.
Radio zidentyfikowało głos rozmówcy jako należący do Umarowa - podał Reuters w piątkowym serwisie.
Umarow powiedział, że przygotowuje odpowiedź na działania rosyjskie. Potwierdził, że w operacji sił rosyjskich z 28 marca w Inguszetii zginęło wielu rebeliantów. W operacji tej miał jakoby zginąć on sam. O możliwości śmierci Umarowa informował dziennik "Kommiersant", powołując się na źródła w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB).
Siły specjalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony przy wsparciu lotnictwa zaatakowały wtedy bazę rebeliantów w Lesie Sunżeńskim, na pograniczu Inguszetii, Czeczenii i Osetii Północnej. Zginęło co najmniej 17 rebeliantów.
M.in. wśród zabitych rozpoznano Supjana Abdułajewa, zastępcę Umarowa i ideologa wahhabizmu na Północnym Kaukazie. W przeszłości należał on do grona bliskich współpracowników prezydenta Czeczenii Asłana Maschadowa - był wiceministrem bezpieczeństwa, a później ministrem finansów w jego rządzie.
Umarow stanął na czele rebeliantów w 2006 roku. W 2007 roku ogłosił się "emirem Kaukaskiego Emiratu". W ten sposób chciał podkreślić, że toczy walkę nie tylko o niepodległość Czeczenii, ale całego Kaukazu. Zapowiadał utworzenie niezależnego państwa na muzułmańskim Północnym Kaukazie, z prawem opartym na szariacie.
Umarow przyznał się do zorganizowania wszystkich największych zamachów w Rosji w ostatnich latach, w tym w moskiewskim metrze w marcu 2010 roku, gdzie zginęło 40 osób, a 168 zostało rannych, oraz styczniowego na lotnisku Domodiedowo.
Poprzednio o śmierci lidera północnokaukaskich terrorystów media w Rosji informowały w styczniu br., ale po miesiącu w internecie ukazało się jego wystąpienie, w którym wziął na siebie odpowiedzialność za zamach na Domodiedowie.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.