Uważany za najbardziej aktywny na Filipinach wulkan Mayon wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Już w ubiegłym tygodniu z powodu przewidywanej erupcji władze ewakuowały ponad 12 600 osób, głównie rodzin rolniczych, które żyją w promieniu sześciu kilometrów od krateru.
W poniedziałek lawa dalej spływa po zboczach Mayonu, leżącego we wschodniej prowincji Albay. Tysiące osób pozostały w strefie stałego zagrożenia u podnóża wulkanu - jest to miejsce, w którym filipińskie władze zabroniły osiedlania się, jednak kolejne pokolenia Filipińczyków mieszkają tam i uprawiają rolę. Władze i mieszkańcy wsi przeganiali w niedzielę bydło z zagrożonych gospodarstw na tymczasowe pastwiska w bezpiecznej odległości od wulkanu.
Jeśli erupcja stanie się gwałtowna, strefa wysokiego ryzyka zostanie rozszerzona - powiedział agencji AP Teresito Bacolcol, dyrektor Filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii. "To, co teraz obserwujemy, to erupcja lawowa" - stwierdził Bacolcol, zapewniając, że jego instytut śledzi rozwój sytuacji.
W niedzielę wieczorem ludzie w pośpiechu wychodzili z restauracji i barów w nadmorskim mieście Legazpi, stolicy prowincji Albay, leżącym około 14 km od Mayonu, aby obserwować erupcję. Wielu z nich robiło zdjęcia wulkanowi, który jest popularną atrakcją turystyczną - pisze Associated Press.
W Albay wprowadzono w piątek stan wyjątkowy, aby umożliwić szybką dystrybucję pomocy na wypadek poważnej erupcji. Na razie oceniono ją na poziomie 3. Najwyższy alarm - 5, oznaczałby, że trwa gwałtowny wybuch, pojawiają się materiały piroklastyczne, czyli popioły, pyły, bloki wulkaniczne.
Mayon to jeden z 24 aktywnych wulkanów na Filipinach. Ostatnio wybuchł gwałtownie w 2018 roku, doprowadzając do ewakuacji dziesiątek tysięcy okolicznych mieszkańców. W 1814 roku w wyniku erupcji Mayonu pod lawą znalazły się całe wioski, a ponad 1000 osób zginęło.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.