Rzadki nowotwór - o wadze 4,85 kg i wielkości 26 cm - usunięto z lewego płuca 45-letniego Alessandra Criscitiello z Genui. Po pół roku mężczyzna przeszedł pierwszą kontrolę - wszystko skończyło się pomyślnie.
Tym rzadkim nowotworem był grasiczak, który usadawia się właśnie w klatce piersiowej. „Usunięcie guza o tak wielkiej masie, być może pierwsze we Włoszech, nastąpiło w szpitalu Borgo Trento w Weronie w styczniu, wraz z resekcją osierdzia, opłucnej i przepony” – relacjonuje Annamaria Schiano w „Corriere della Sera”.
W ostatnich dniach zespół dr. Maurizia Infante, ordynatora Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej, przeprowadził pierwsze pooperacyjne badanie kontrolne pacjenta, stwierdzając, że wszystko poszło dobrze: tomografia komputerowa nie wykazuje śladów choroby.
„Grasiczak to nowotwór złośliwy, który atakuje grasicę – gruczoł znajdujący się między płucami” – tłumaczy dr Infante, który operował Alessandra. „To guzy, które – w porównaniu z innymi nowotworami klatki piersiowej – dają lepsze rokowania; szanse przeżycia wynoszą 60 proc. po 10 latach”.
Jak to się stało, że A. Criscitiello nie zauważył tak wielkiego „intruza” w swojej klatce piersiowej? „Nie miałem żadnych objawów, czułem tylko ból brzucha, na który wziąłem lek. Moja żona Simona i ja jesteśmy pasjonatami trekkingu i dzień wcześniej pokonaliśmy
Chirurg tłumaczył, że grasiczak to guz, który rośnie powoli i być może zaczął rozwijać się u Alessandra już kilka lat wcześniej. „Pacjent jest dużym człowiekiem, który wykonuje ciężki zawód [pracuje w genueńskiej stoczni – przyp. aut.], a do odkrycia guza doszło podczas okresowych badań w pracy. Lekarze zauważyli zmiany w oddechu pacjenta i skierowali go na badania radiologiczne” – opowiadał dr Infante.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.