Reklama

Chrystus drogą rewolucji?

Chrześcijaństwo nie wzywa do rewolucji. Nie pozwala na wyrównanie niesprawiedliwości przemocą. A jednak jasno stwierdza: "Niedopuszczanie ubogich do udziału w swych własnych dobrach oznacza kradzież i odbieranie życia."

Reklama

"Jestem chrześcijaninem opierającym się na życiu i działalności Jezusa Chrystusa. To on nam powiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Dlatego też Chrystus jest drogą dla naszej rewolucji, która jest dogłębnie chrześcijańska."'

Na początek zagadka: czyje to słowa? Jeśli nie wiadomo, może pomoże dalszy ciąg wypowiedzi: "Największy socjalista świata nazywa się Jezus Chrystus z Nazaretu."

Hugo Chavez, socjalistyczny prezydent Wenezueli, wypowiedział te słowa w Niedzielę Palmową, trzymając gałązkę palmową w ręku. Ironia i dowcip? Niekoniecznie. Nie on jeden sprowadza Chrystusa do przywódcy społecznego. Nie on jeden nagina Jego nauczanie do swojej ideologii.

Przykazanie miłości bliźniego i powszechne przeznaczenie dóbr nie ma nic wspólnego z socjalizmem. Chrześcijaństwo nie jest rewolucją. Chrystus nie obiecywał realizacji Królestwa Bożego na ziemi. On sam umarł na krzyżu, nie stawiał krzyże dla innych.

Ale jest i drugi wymiar. Anglikanie uznali, że pieniądze kościelne nie mogą być inwestowane w przedsięwzięcia, gdzie kadra zarządzająca otrzymuje bonusy przekraczające czterokrotnie roczne wynagrodzenie. Londyńskie City jest rozczarowane: bonusy potrafią sięgać 30- i 40-krotności rocznych dochodów. Kto ponosi tego koszty? Klienci przedsiębiorstwa. Protest anglikanów warty jest zauważenia, bo wskazuje na ważny problem moralny: dramatycznych i pogłębiających się nierówności ekonomicznych.

W Polsce płaca minimalna to na rękę nieco ponad 1000 zł. Proponuję spróbować utrzymać za to nawet tylko jedną osobę (z opłaceniem mieszkania). O rodzinie już nie wspomnę. A jednak ludzie tak żyją. 150 zł na jedzenie na miesiąc. Antybiotyk nie wchodzi w grę albo oznacza głód. To codzienność wielu ludzi. Ciężko pracujących. Żyjących tuż obok nas.

Chrześcijaństwo nie wzywa do rewolucji. Nie pozwala na wyrównanie niesprawiedliwości przemocą. A jednak jasno stwierdza: „Niedopuszczanie ubogich do udziału w swych własnych dobrach oznacza kradzież i odbieranie życia. Nie nasze są dobra, które posiadamy - należą one do ubogich”.

To, że coś mi się należy, nie oznacza że mogę to sobie wziąć. Ale zakaz używania niemoralnych środków nie odbiera mi prawa, które wynika ze sprawiedliwości.

To druga ważna rzecz: „Najpierw trzeba zadośćuczynić wymaganiom sprawiedliwości, by nie ofiarować jako darów miłości tego, co się należy z tytułu sprawiedliwości”. Nie jest chrześcijańskie mnożenie dodatków socjalnych, jeśli nie oddaje się ludziom tego, co sprawiedliwe. Na przykład: nie płaci za pracę zgodnie ze sprawiedliwością. Nie można niesprawiedliwości łatać miłosierdziem. Żadne to miłosierdzie, jeśli daje z cudzego.

Chrześcijaństwa nie da się przypasować do żadnego systemu społeczno-gospodarczego. Nie da się go sprowadzić do ideologii i uprościć, tak by pasowało do ludzkich kategorii. Trzeba o tym pamiętać, słuchając różnych opinii o tym, co jest, a co nie jest chrześcijańskie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »