Co najmniej jedenaście osób zginęło w sobotę, gdy syryjskie służby bezpieczeństwa ostrzelały uczestników pogrzebów osób zabitych w czasie pacyfikacji antyrządowych demonstracji dzień wcześniej - podali świadkowie i obrońcy praw człowieka.
W piątek w wielotysięcznych antyrządowych demonstracjach w kilku miastach Syrii zginęło co najmniej 88 osób, a dziesiątki zostało rannych, gdy służby bezpieczeństwa otworzyły ogień, usiłując je rozproszyć.
W czasie sobotnich uroczystości pogrzebowych w Dumie, na przedmieściu Damaszku, stolicy Syrii, strzelający z dachów snajperzy zabili co najmniej pięć osób.
Z kolei w prowincji Dara, na południowym zachodzie Syrii, służby bezpieczeństwa otworzyły ogień do ludzi zmierzających na pogrzeby działaczy prodemokratycznych w mieście Izra. Śmierć poniosło również co najmniej pięć osób.
Według świadków co najmniej jedna osoba zginęła natomiast od kul sił bezpieczeństwa w dzielnicy Barzeh w Damaszku.
Piątek był najkrwawszym dniem antyprezydenckich wystąpień w Syrii, które trwają od połowy marca. Demonstracje przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada, organizowane co tydzień po piątkowych modłach, regularnie stają się areną walk między ich uczestnikami a funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.