Są doświadczenia, które nawet ludzi bez nóg stawiają na nogi i wyciągają z beznadziei.
Uśmiechnięty, dynamiczny, pełen chęci do działania i motywujący do niego innych - tak dziś prezentuje się OleksandrShvetsov, który jeszcze kilka lat temu był wrakiem człowieka. Na froncie pod Donbasem, w 2014 roku, stracił nogę. Nie miał wówczas nawet trzydziestu lat. Amputacja sprawiła, że zaczął pić, potem przyszedł czas na amfetaminy. - Nie akceptowałem tego, co wydarzyło się w moim życiu. Myślałem, że używki pomogą mi psychicznie, ale była to iluzja – mówi ukraiński weteran. Gdy było z nim coraz gorzej, ktoś zaproponował mu wyjazd do Lourdes. Wyznaje, że jest zbyt pragmatyczny, by to, co się tam wydarzyło nazywać cudem.
- Wcześniej cierpiałem na straszne bóle głowy, ale ustąpiły po zanurzeniu w basenach przy sanktuarium, minął też lęk – mówi. W głębi serca zapragnął wówczas, by jego koledzy-weterani mogli przeżyć coś podobnego. To stawiało na nogi, przywracało sens życia. I ruszyła lawina dobra aktywująca okaleczonych żołnierzy i podnosząca ich z otchłani wojny. Dzięki otrzymanemu „Hero Busowi” zainicjował pielgrzymki nie tylko do sanktuarium u stóp Pirenejów, ale i innych miejsc. Byli m.in. w krakowskich Łagiewnikach, sanktuariach Ziemi Świętej a także w Watykanie, gdzie spotkali się z Franciszkiem. To był pierwszy etap terapii okaleczonych weteranów, którzy zdawali się być już nikomu nie potrzebni. Z czasem uczestnicy pielgrzymek nadziei skrzyknęli się i zaczęli pomagać innym. Organizowali m.in. paramaratony, podczas których zbierali środki na wsparcie dla ukraińskich szpitali ratujących ofiary trwającej wojny.Ostatnio dla dzieci z wyzwolonego od Rosjan Kupiańska zorganizowali też wakacyjny wypoczynek z niezapomnianą wyprawą nad Morskie Oko.
To, co zaczęło się w Lourdes przekłada się na kolejne projekty, które pomagają uporać się z wojenną traumą a jednocześnie sieją nadzieję na cierpiącej Ukrainie. Przez Karpaty idzie właśnie pięciu oprotezowanych weteranów, ich wędrówkę można śledzić w mediach społecznościowych. Celem ich akcji jest pokazanie, że mimo kalectwa życie pięknie toczy się dalej oraz wsparcie kolegów walczących na froncie. Nie bez przyczyny Oleksandr powtarza: „Nie mamy prawa się męczyć, musimy wspierać naszych braci i razem nieść zwycięstwo. Z mroków beznadziei trzeba zawsze wydobywać iskierki nadziei”.Jakże pomocna i nam lekcja Samarytanina okaleczonych żołnierzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.